W tle pandemii koronawirusa cały czas trwa kampania wyborcza, kandydaci na najwyższy urząd w państwie - jak tylko mogą - toczą ze sobą polityczne spory. Od kilkunastu dni opozycja coraz głośniej domaga się rezygnacji z majowych wyborów prezydenckich. Politycy przekonują, że w obecnej sytuacji nie uda się ani przeszkolić osób zasiadających w komisjach wyborczych, ani przeprowadzić wyborów bez narażania milionów Polaków na zakażenie groźnym wirusem. Ważną rolę w politycznych przepychankach odgrywają też sondaże przedwyborcze. Co z nich wynika? - Jeśli wybory byłyby w maju, Andrzej Duda wygrałby wybory już w I turze. Kandydat Zjednoczonej Prawicy uzyskałby 54,6 proc. głosów - wynika z badań przeprowadzonych przez pracownię IBRiS dla portalu Onet.pl. Kandydaci opozycji stanowiliby tło dla obecnie urzędującej głowy państwa. Na drugim miejscu uplasowałaby się Małgorzata Kidawa-Błońska, na kandydatkę Koalicji Obywatelskiej zagłosowałoby 12,1 proc. wyborców.
Druga istotna kwestia, która wynika z badania sondażowego to niska frekwencja wyborcza. Obawy przed pandemią koronawirusa, strach przez zakażeniem mogą w istotnym stopniu przyczynić się do tego, że zdecydowana większość Polaków zostanie w domach. Z sondażu wynika, że gdyby wybory miały odbyć się w najbliższą niedzielę to wzięłoby w nich udział 39,7 proc.. Jeszcze gorzej wyglądałaby frekwencja gdyby wybory miały odbyć się 10 maja. Wówczas do urn może pójść nieco ponad 20 proc. Polaków - czytamy na Onet.pl
Badanie zostało zrealizowane 27 i 28 marca metodą telefonicznych, standaryzowanych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI) na ogólnopolskiej próbie 1100 osób. Błąd oszacowania wynosi 3 proc.
ZOBACZ TEŻ: "Trzeci bliźniak" o Kaczyńskim: STRACIŁ KONTAKT z rzeczywistością