Super Opinie - Rafał Woś pieniądze

i

Autor: GRAFIKA SE Maciej Jabłoński

Drożyzna w Polsce to ściema?! - Straszenie trwa – twierdzi Rafał Woś. „Voś populi”

2021-06-29 6:30

Inflacja w Polsce wynosi już 4,7 proc. - podał ostatnio GUS. W tym kontekście dużo mówiło się o drożyźnie, szalejącej nad Wisłą. Inne spojrzenie na ten temat ma Rafał Woś. - Od wielu tygodni trwa na przykład zmasowana kampania straszenia inflacją. Jej autorzy wmawiają nam, że ceny rosną szybciej niż płace, co jest oczywistą nieprawdą. Bo mamy sytuację dokładnie odwrotną – pisze publicysta „Super Expressu” w najnowszym felietonie. Zgadzacie się z Rafałem Wosiem? A może macie odmienne zdanie? Napiszcie koniecznie w komentarzu.

„Drożyzna atakuje Polaków”, „Drożyzna drenuje kieszenie seniorów” - mogliśmy przeczytać w ostatnim czasie, po udostępnieniu najnowszych danych GUS, dotyczących inflacji. - Wyższa (choć nie bardzo wysoka) inflacja jest efektem ubocznym najbardziej dynamicznego od lat wzrostu płac. Które to płace po covidowym spowolnieniu z pierwszej połowy 2020 roku znowu zaczęły rekordowo rosnąć – pisze w swoim najnowszym felietonie, na przekór tym głosom Rafał Woś. Publicysta zauważa także, że państwo zadbało, by za wzrostem cen nadążały dochody emerytów.

Nie zarzynajcie gospodarki!

Polska gospodarka ma bardzo dobre widoki na przyszłość po covidzie. Nie powinniśmy tylko dawać wiary przeróżnym lobbystom, co chcą nam wmówić, że trzeba oszczędzać, dusić wzrost i rozmontowywać wzmocnione w ostatnich latach państwo dobrobytu.

Niestety takie głosy już się mnożą i będą się mnożyć. Od wielu tygodni trwa na przykład zmasowana kampania straszenia inflacją. Jej autorzy wmawiają nam, że ceny rosną szybciej niż płace, co jest oczywistą nieprawdą. Bo mamy sytuację dokładnie odwrotną. Wyższa (choć nie bardzo wysoka) inflacja jest właśnie efektem ubocznym najbardziej dynamicznego od lat wzrostu płac. Które to płace po covidowym spowolnieniu z pierwszej połowy 2020 roku znowu zaczęły rekordowo rosnąć. Na dodatek państwo zadbało o to, by za wzrostem cen nadążały także dochody tych, którzy nie zarabiają na rynku pracy. To znaczy emerytów. Tu mamy przecież 13 i 14 emeryturę działającą jak bufor przed faktycznym spadkiem zawartości portfela. Ale straszenie inflacją trwa. Po co? Nakręcają je (poprzez swoich lobbystów i łykające to wszystko karnie media) posiadacze kapitału, który na inflacji traci. I dlatego chce wymusić na banku centralnym podwyżkę tzw. stóp procentowych. Bo stopa procentowa to jest ni mniej ni więcej tylko właśnie "płaca minimalna dla zakumulowanego i leżącego bezczynnie kapitału".

Podobne straszenie dotyczy różnych zdobyczy państwa dobrobytu z ostatnich lat. W kwestii 500 plus już odpuścili widząc, że świadczenie się w narodzie przyjęło. Lobbyści będą jednak atakować inne rozwiązania: zakaz handlu w niedzielę, obniżkę wieku emerytalnego oraz wzrost wydatków państwa. Mówią, że nas nie stać. Namawiają na oszczędzanie. Pohukują, że to w interesie "naszych dzieci". Bzdura to kompletna i nie należy jej słuchać. Ale nie z przekory czy chęci odmrożenia sobie uszu na złość liberalnym lobbystom. Ich rady nie są dobre dlatego, że gdyby zostały wprowadzone w życie czekałaby nas stagnacja. Wyższe stopy procentowe to większy zysk rentierów, ale jednocześnie wyższe koszty uzyskania kredytu dla drobnych i średnich przedsiębiorstw oraz dla tzw. start-upów. Oszczędzanie na wydatkach państwa to kolejny zły pomysł skutkujący spadkiem dynamiki wzrostu. Który od paru lat odbywa się już nie kosztem spójności społecznej (mniejsze nierówności) ale przeciwnie. Przekłada się raczej na to, że Polska staje się krajem bardziej równym. I zdecydowanie mniejszą dżunglą (w której rację istnienia mają tylko duzi i silni) niż była w po roku 1989. Nie wracajmy do tej dżungli. Nie musimy tego robić.

Super raport 28.06 (Goście: Leszek Miller - eurodeputowany, były premier oraz Jan Maria Jackowski - senator PiS), Sedno Sprawy: Tomasz Siemoniak