Czerwiec. Park Śląski w Chorzowie. Koncert kultowego zespołu Dżem. Muzycy świętują 35 lat działalności. Fani są szczęśliwi. Wraz z zespołem odśpiewują "Whisky" i "Czerwony jak cegła". Wśród publiki jest też wicepremier Bieńkowska. Wyluzowana, w sportowym podkoszulku tańczy i wyśpiewuje hity Dżemu. Jak później wyznaje, jest fanką zespołu od 17. roku życia.
Chcąc nie chcąc, razem z wicepremier, a zarazem minister transportu, muszą być funkcjonariusze BOR. Nie są jednak zbytnio szczęśliwi. Bieńkowska nie przyszła posłuchać koncertu solo. Oklaskuje zespół razem z tłumem fanów. Ochrona w takich przypadkach jest znacznie trudniejsza.
- Po koncercie oficerowie BOR w dobrej wierze sugerowali pani premier, żeby raczej nie chodziła na takie koncerty, jak ten Dżemu. Tłum ludzi, praktycznie zero możliwości sprawdzenia uczestników koncertu - mówi nam anonimowo jeden z bliskich współpracowników Bieńkowskiej.
Trochę później urzędniczka miała na spotkaniu ze swoimi podwładnymi zapowiedzieć, że z zamiłowania do koncertów nie zrezygnuje. - Ja mam zrezygnować ze swojej pasji? - pytała retorycznie na spotkaniu.