Joanna Mucha, reprezentująca w parlamencie Polskę 2050 Szymona Hołowni, byłą gościem w programie "Graffiti" na antenie Polsatu. W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat ewentualnych problemów z niedoborami energii w okresie zimowym, o których głośno mówią od jakiegoś czasu eksperci. Posłanka bez ogródek stwierdziła cierpko, że w naszym kraju "nie ma najmniejszej nawet debaty w zakresie oszczędzania energii". To właśnie wówczas odniosła się do problemów zdrowotnych parlamentarzystów, wywołanych przez sejmową klimatyzację. Jak stwierdziła Mucha, "najprostszym tego przykładem jest rozkręcona do granic możliwości klimatyzacja w Sejmie". - Do tego stopnia, że wszyscy chorujemy - stwierdziła stanowczo.
Zobacz: 2 miliony na noclegi dla posłów! Mętne tłumaczenia: "Jeśli jest potrzeba, no to jadę, nie?"
Według Muchy "instytucje publiczne w Polsce korzystają z klimatyzacji latem i ogrzewania w zimie". Tymczasem według niej, w związku z możliwym kryzysem musimy się przygotować na pewne ograniczenia w tym zakresie. Jak przekonywała:
Wszyscy musimy nabyć nieco cieplejsze ubrania i przygotować się, że w niektórych miejscach będzie o kilka stopni mniej
Posłanka twierdziła również, że "ograniczenia energii są niezwykle potrzebne". - Zaoszczędzona energia to ta, która jest najtańsza, i która najmniej zanieczyszcza środowisko - tłumaczyła, po czym odniosła się do propozycji Unii Europejskiej, aby ściąć energię zużywaną w szczycie o 5 proc. Według Muchy, byłby to "to bardzo duży zysk ekonomiczny i ekologiczny". - Energia produkowana w szczycie jest najdroższa i najbrudniejsza. Ścięcie energii produkowanej w szczycie, w praktyce oznacza przeniesienie procesu produkcji na noc, czyli rozłożenie go bardziej równomiernie w ciągu doby - mówiła.
Sprawdź: Express Biedrzyckiej. Joanna Mucha: "Jestem za liberalizacją prawa aborcyjnego"