HANNA GRONKIEWICZ WALTZ

i

Autor: Artur Hojny HANNA GRONKIEWICZ WALTZ

Dramat pani Teresy - Komornik wyrzucił mnie na bruk a teraz każe mi za to zapłacić

2017-07-04 4:00

Oto jak wygląda reprywatyzacja! Pani Teresa Grabczan została wyrzucona na bruk ze swojego mieszkania w warszawskiej kamienicy. Długo była bezdomna, mieszkała nawet pod mostem. Kiedy wreszcie władze Warszawy zlitowały się nad nią i dały jej lokal, dostała rachunek za eksmisję. Za to, że została wyrzucona z domu, musi jeszcze zapłacić ponad osiem tysięcy złotych!

Pani Teresa - rodowita warszawianka - mieszkała w dwupokojowym mieszkaniu w przedwojennej kamienicy przy ul. Hożej 1. To wyjątkowo prestiżowy adres, zaraz przy pełnym luksusowych sklepów i modnych restauracji placu Trzech Krzyży. Nic dziwnego, że jak tylko w stolicy ruszyła reprywatyzacja, o budynek upomnieli się spadkobiercy dawnych, przedwojennych właścicieli. Władze oddały im go bez problemu. Zaraz potem kamienica została sprzedana prywatnej spółce. Wraz z zamieszkującymi ją lokatorami.

Nowy właściciel od razu podniósł czynsz. - Najpierw wynosił 300 złotych, potem wzrósł aż o 600 - opowiada pani Teresa, która wtedy żyła z renty w wysokości 570 złotych. - Ta podwyżka była niezgodna z umową, jaką miałam wtedy podpisaną - przekonuje kobieta.

Dalej płaciła więc 300 zł, a jej długi rosły. W identycznej sytuacji byli wszyscy lokatorzy kamienicy. Ich długi stały się w końcu idealnym pretekstem do "wyczyszczenia" kamienicy.

Wszystko oczywiście w majestacie prawa. Wyrok wydał sąd, eksmisję przeprowadził komornik, którego na miejscu wspomagały całe oddziały policjantów. Mimo oporu lokatorów i wspomagających ich działaczy lewicy, do eksmisji doszło i pani Teresa - poruszająca się o kuli inwalidka - wylądowała na bruku. Dosłownie!

- Trafiłam na ulicę, tułałam się po piwnicach, strychach, a gdy było ciepło, mieszkałam pod mostem - opowiada. Po prawie dwóch latach takiej okropnej tułaczki wreszcie dostała od władz Warszawy lokal komunalny.

I wtedy dotarło do niej pismo od komornika, który przeprowadzał eksmisję. Powołując się na odpowiednie przepisy, wyliczył, ile pani Teresa musi zapłacić za eksmisję!

- Myślałam, że mój koszmar się skończył. A tu okazało się, że muszę zapłacić 8,6 tys. zł! - załamuje ręce pani Teresa. Pieniądze musi oddać spółce, która wyrzuciła ją z domu.

Michał Leszczyński, komornik, który przeprowadził eksmisję, podkreśla, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. - Według przepisów prawa zawsze dłużnik jest odpowiedzialny za eksmisję

- tłumaczy.

ZOBACZ: Duda zdradza swój plan na wizytę Trumpa: Chcę zrobić dobry biznes...

Nasi Partnerzy polecają