Pracownia artystyczna na poddaszu kamienicy przy Rynku Nowego Miasta 21/23 to magiczne miejsce na historycznej mapie Warszawy. Właśnie tam znajdują się bezcenne archiwa pani Elżbiety Berus-Tomaszewskiej – a wśród nich cudem uratowane negatywy autorstwa jej męża – zmarłego w 2016 r. Jerzego Tomaszewskiego (†92 l.). – Jestem tam zameldowana. Można tam mieszkać i często tam nocuję. A miasto mówi, że w myśl ustawy z 2018 r. w pracowniach nie można mieszkać i wypowiedziało mi umowę najmu – żali się pani Elżbieta. – W to mieszkanie włożyłam nie tylko serce i duszę, lecz także olbrzymi wkład finansowy. Chciałam o tym porozmawiać z kimś z urzędu. Rozmawiałam ostatnio telefonicznie z wiceburmistrzem (dzielnicy Śródmieście – red.), panem Bratkiem, a teraz już wiceprezydentem. Powiedział mi, że nie mamy po co się spotykać, chyba że prywatnie. On powiedział, że pracownia będzie odebrana i że uporczywie uchylam się od oddania kluczy do lokalu miastu, a jeśli mam jakieś pretensje, to będę mogła przedstawić je w sądzie – relacjonuje pani Elżbieta.
CZYTAJ>>>Gen. Polko przywołuje gest Lecha Kaczyńskiego! Jego słowa zastanawiają
Poprosiliśmy miasto, czy i dlaczego wymówiono umowę Berus-Tomaszewskiej. – Informacje, o które pan pyta, nie mogą zostać udostępnione (...) indywidualne sprawy najemców lokali komunalnych objęte są ochroną danych (...). Lokal ma status pracowni twórczej nieposiadającej aneksu mieszkalnego, co oznacza, że zamieszkiwanie w nim nie jest możliwe. Planowane jest utrzymanie obecnego statusu lokalu – informuje nas rzecznik prasowy Dzielnicy Śródmieście Jakub Leduchowski. – Od miasta oczekuję wycofania się z tej idiotycznej decyzji, która jest absolutnie niezgodna z absolutnie żadnym prawem! – kwituje pani Berus-Tomaszewska.