Kierowcy autobusów z Kołobrzegu mają dość!
Sytuacja kierowców autobusów jest dramatyczna nie tylko w Kołobrzegu. Z podobnymi problemami zmagają się w Bydgoszczy, Gdyni, a nawet w Warszawie. - Ostatecznie daliśmy czas do rozwiązania sytuacji do 21 lipca. Jesteśmy na tyle zdesperowani, że jeśli będzie potrzeba to wyjdziemy na ulicę. Zarabiamy 3056 netto i oczekujemy podwyżki o 25 proc. Mamy sygnały, że koleżanki chcą do nas dołączyć. Podstawa niższa niż płaca minimalna. Stawka dla kierowcy w takim bogatym mieście, jak w Kołobrzegu nie powinna być niższa niż najniższa krajowa. Nie chcemy podobnego scenariusza, jak w Bydgoszczy, gdzie przez strajki mieli po 400 tys. zł dziennie strat. Chcemy, aby zrezygnowano z umów śmieciowych - mówił na początku lipca Dariusz Pawelczak, Przewodniczący Związku Zawodowego Kierowców Związkowa Alternatywa w Kołobrzegu. Dziś odbyły się negocjacje z prezesem. Jak się okazuje zakończyły się bez powodzenia. - Będziemy spisywali protokół rozbieżności z prezesem. Usłyszeliśmy, że nie ma żadnych szans na podwyżkę - żali się Pawelczak. Obecnie domagają się wynagrodzeń zasadniczych podniesionych o 50 proc. Na ulicę nie planują jednak już wychodzić. - Będzie grzecznie - dodaje związkowiec.