Ryszard Pomykała (91 l.) pokazuje nam paragon z apteki. Za jeden z leków, który wcześniej kosztował 9,60 zł, zapłacił ostatnio 205 zł. - To jest naprawdę skandal, bo jednocześnie to samo państwo, które każe mi tyle płacić za leki, dało mi podwyżkę emerytury o 1,50 zł - mówi roztrzęsiony. Lek jest mu potrzebny do walki z nowotworem prostaty. - Całe życie uczciwie pracowałem. Jako młody chłopak trafiłem z łapanki do obozu pracy. Wróciłem do Warszawy wiosną 1944 roku, w powstaniu działałem w Służbie Ochrony Powstania, której zadaniem była m.in. ochrona sztabów. Przeżyłem obóz, powstanie, a mogą mnie zabić ceny leków - mówi rozgoryczony pan Ryszard. Niedawno zmarła mu żona, choruje na serce, cierpi na stawy, ma problemy z poruszaniem się. Dużo wydaje na lekarzy i na leki.
Problem z cenami leków dotknął tysiące mężczyzn zmagających się z rakiem prostaty. W Polsce zdarza się ok. 13 tys. nowych zachorowań rocznie.
- Te ceny to pozbawianie pacjentów szansy na wyleczenie, bo wielu nie stać na leki. Ponadto w aptekach nie ma taniego zamiennika - mówi nam Władysław Karkulowski, prezes fundacji Rak Prostaty. Fundacja napisała do ministra list w tej sprawie. - Minął miesiąc, nie mamy żadnej odpowiedzi - mówi Karkulowski. Ministerstwo zapowiada, że we wrześniu ceny leków na raka prostaty mogą zostać obniżone.
Zobacz: Nowa PAŃSTWOWA fucha Nowaka!