"Super Express": - "Gazeta Wyborcza" zleciła CBOS badanie, co się kryje za 26 proc. wyborców chcących głosować, ale niewiedzących na kogo. Większość to byli wyborcy PO. Czy tę grupę zagospodaruje jakaś nowa siła polityczna?
Dr Wojciech Jabłoński: - Niekoniecznie. Ci ludzie, zmęczeni obecnym wąskim, zabetonowanym rynkiem kilku partii politycznych, a przede wszystkim tymi samymi twarzami, mogą wybrać pozostanie w domach. W polskiej rzeczywistości tak duża liczba niezdecydowanych wcale nie musi oznaczać, że mamy rynkową niszę. Nie muszą na niej skorzystać Gowin, Kalisz czy inna mutacja polityka funkcjonującego od dawna.
- Wyborcy Platformy, którzy się rozczarowali, rozkładają się równo między lewicę, centrum i prawicę. Wydawałoby się, że powinni tracić raczej jedno ze skrzydeł.
- Nie, gdyż dzisiejsze duże partie, takie jak PO, buduje się na zasadzie "złap każdego". I propozycje Platformy były od Sasa do Lasa. Proponowała wyborcom prawicowym Gowina, zarazem odcinając kupony od mitu, że jest partią liberalną. Miała też coś dla wyborców lewicy - od polityków do deklaracji premiera Tuska. I teraz PO nie tyle tonie, ile ideologicznie się roztapia.
- Nie dziwi pana, że ci rozczarowani Platformą lewicowo nie idą za SLD? Minęło już wiele lat od klęski lewicy w 2005 roku. Wielu tego nie pamięta...
- Dla dużej grupy starszych rozczarowanych SLD jest jednak partią historyczną, postkomunistyczną i mimo wszystko twarz Leszka Millera tu nie pomaga. Młodsi oczekiwaliby zaś wyrazistej lewicowości. Tymczasem ta lewicowość w SLD stoi pod dużym znakiem zapytania. Leszek Miller nie sprawia też wrażenia, żeby starał się pozyskać nowy elektorat. Raczej liczy na mobilizację tego postpeerelowskiego.
- Największą grupą rozczarowanych PO są młodzi. Czy ta grupa po prostu najczęściej zmienia zdanie? Czy też zużył się pomysł na "młodzieżowego" Donalda Tuska w kontraście do niewiele starszego od niego Kaczyńskiego? Luz i piłka nożna przestały być wiarygodne i młodzi uznali: "dziadek" się ośmiesza?
- Oczywiście, że lata lecą i "młodzieżowy" Tusk stał się w ich oczach "piernikiem". Większe znaczenie ma tu jednak wspomniane rozmycie ideowe PO. Młodzi ludzie patrzą na politykę nieco naiwnie, ale chcą czegoś wyrazistego. Chcą słyszeć "tak - tak, nie - nie". Partie prezentujące pewne krętactwo ideologiczne zniechęcają ich do siebie. Był taki sondaż, przyjęty z niedowierzaniem, że rośnie popularność PiS wśród młodych. Tymczasem PiS ma taki czytelny przekaz. Nawet jeżeli nieco odlotowy, to wyrazisty. To lepiej przemawia niż postpolityka PO, w której można było być prawicowym lewicowcem. Tak się dłużej nie da.
- Czy po zaprezentowaniu w mediach niezbyt eksperckiego obrazu ekspertów posła Macierewicza nie zwiększy się odpływ do niezdecydowanych wśród wyborców PiS?
- Twardy elektorat PiS nie jest skłonny wierzyć w jakiekolwiek dowody wskazujące, że tzw. eksperci Macierewicza są niekompetentni. Samo podnoszenie kwestii Smoleńska oraz grupy wokół posła Macierewicza może jednak spowodować coś innego. Część wyborców, którzy chcieli odejść od PO i przerzucić głosy na PiS, może tego nie zrobić. Raczej zdecydują się pozostać w domach. Część z niezdecydowanych może zaś jednak zagłosować na Platformę jako mniejsze zło. Tzw. eksperci Macierewicza i sam Macierewicz - nie zdając sobie z tego sprawy - grają na Tuska. Nic bardziej go nie wzmacnia niż ich wypowiedzi.
Dr Wojciech Jabłoński
Politolog, Uniwersytet Warszawski