"Super Express": - Czy Kaczyński mógłby wystawić w wyborach córkę swego zmarłego tragicznie brata?
Dr Wojciech Jabłoński: - Nie sądzę. Robiąc to, ułatwiłby wejście do polityki jej chorobliwie ambitnemu mężowi, który ostatnio powiedział, że akurat Marcie Kaczyński nie może odmówić. A prezes nie lubi, gdy ktokolwiek go poucza. Zresztą Kaczyński oficjalnie odżegnuje się od nepotyzmu. Wpisanie na listę bratanicy, która nie ma żadnych zasług w życiu publicznym, to dla niego pocałunek śmierci. Dziś opinia publiczna nie wie nic o Marcie Kaczyńskiej. Znamy ją tylko z polityki soft - na okładkach pism, zdjęciach z dziećmi. Jest ryzyko, że mogłaby ostatecznie skompromitować swego ojca przez róż-ne nieprzemyślane wypowiedzi.
Przeczytaj koniecznie: Kluzik-Rostkowska: PJN nie będzie walczyć z Martą Kaczyńską
- Politycy PiS nie wypowiadają się z entuzjazmem o Dubienieckim.
- Bo wysoki poziom politycznych ambicji nie licuje z umiejętnościami. Kaczyński boi się też, że to małżeństwo byłoby naturalnym spadkobiercą jego pozycji w partii. Kto wie, czy po pewnym czasie część ludzi w PiS nie uzna, że Marta ma prawo współrządzenia PiS. A za nią przecież stałby Dubieniecki. Kaczyński nie dopuszcza do siebie zbyt blisko formalnych przyjaciół, by mając pozycję, nie okazali się wrogami. Zwykła polityka prewencyjna.
- Może wyczuwając niechęć do siebie, Dubieniecki chce posłać żonę...
- I w ten sposób wejść do wielkiej polityki kuchennymi drzwiami. Mógłby podsuwać jej pomysły polityczne, które wtedy byłyby bliżej uszu prezesa i ustami Marty Kaczyńskiej nagłaśniane w samej partii. To może być silniejszy wpływ, niż gdyby sam został szeregowym posłem PiS. Teraz desperacko czepia się ostatniej szansy. W następnych wyborach nikt już nie będzie o nim pamiętać.
- Myśli pan, że gdyby osobiście poprosiła swego stryja o "jedynkę" na liście, to by się złamał?
- Jest na to szansa. Ale tylko wtedy, gdyby pod jego naciskiem zdecydowała się na drugi w swoim życiu rozwód.
Dr Wojciech Jabłoński
Politolog, Uniwersytet Warszawski