"Super Express": - Mija 100 dni od utworzenia rządu Beaty Szydło. Jak było? To 100 dni hańby czy 100 dni podnoszenia Polski z kolan?
Dr Wojciech Jabłoński: - Trudno o podnoszeniu z kolan mówić, biorąc pod uwagę i kwestie gospodarcze, i kwestie polityki zagranicznej. W obu tych dziedzinach można mieć bowiem wiele wątpliwości. Beata Szydło zapowiadała mnóstwo projektów, które w ostatecznym rozrachunku będą prowadzić do większego lub mniejszego krachu ekonomicznego. Rząd wie, na co wydać - i wydaje - ale nie wie, skąd wziąć na to wszystko pieniądze.
- A co z polityką zagraniczną?
- Polska na własne życzenie izoluje się na arenie międzynarodowej. Promując sojusz europejskich krasnali Europy Środkowo-Wschodniej, rząd PiS stawia nas jednocześnie w kontrze do krajów Zachodu. Wraca jakaś dziwna koncepcja naszego regionu jako bufora między Europą Zachodnią a Rosją. To nie wzmacnia naszej pozycji, ale ją zwyczajnie osłabia.
Zobacz także: Drugi pakiet z szafy Kiszczaka już w środę! WIEMY, CO ZAWIERA!
- Wracając na nasze podwórko - PiS miał w ciągu 100 dni wprowadzić kilka ważnych ustaw: obniżenie wieku emerytalnego, podniesienie kwoty wolnej od podatku, bezpłatne leki dla seniorów. Udało się tylko z 500+ i minimalną pensją godzinową. To mało czy dużo?
- Przede wszystkim te pomysły - już wprowadzone, i te w planach - przypominają budowanie gospodarki nakazowej, w której mają znaleźć się pieniądze na różne projekty - bez względu na konsekwencje fiskalne. To nie jest budowanie IV RP, ale II PRL. Oczywiście, z punktu widzenia wyborców, dla których najważniejsze są sprawy bytowe i nie interesują ich niuanse gospodarcze, rząd wygrywa propagandowo. Jest bowiem pierwszą ekipą III RP, która nie zabiera, a daje. Opinia publiczna, co naturalne, zainteresowana celem, a nie środkami, które do niego prowadzą, jest zadowolona i to widać choćby w sondażach.
- Wziąwszy to pod uwagę, w bilansie tych 100 dni, poza opozycją, interesuje jeszcze kogoś to, co PiS wyprawiał na początku swoich rządów? Wtedy kiedy robił skok na TK, media publiczne, służbę cywilną czy prokuraturę?
- Oczywiście, że nie. To znowu przypomina czasy PRL. Mówi się o 10 mln Polaków, którzy byli w Solidarności, zapominając, że wielu z tych ludzi miało podwójne obywatelstwo. W tym sensie, że byli też członkami PZPR i nie brakowało ludzi, którzy byli zadowoleni z tego, co jest. Najwięcej było ludzi kompletnie zobojętniałych, dla których liczyły się proste sprawy - zdobycie papieru toaletowego i kiełbasy. PRL im tego nie zapewnił i upadł. PiS dorzuca znacznie więcej, budując bazę wyborców, którzy go długo nie opuszczą.