Dr Łukasz Kamiński: Zakończymy ekshumacje bohaterów z Łączki

2014-01-27 3:00

Ogólnopolskie uroczystości pozwolą nam zrozumieć kogo straciliśmy - mówi szef IPN.

"Super Express": - IPN przygotowuje się w tym roku do ważnej operacji. Zakończy ekshumacje na Łączce, miejscu zakopania szczątków polskich bohaterów pomordowanych przez UB.

Dr Łukasz Kamiński: - W poprzednich dwóch latach zrealizowaliśmy badania na łatwiejszym obszarze, wolnym od zabudowy, pod chodnikami i alejką. Teraz wyzwanie jest trudniejsze. Będziemy wydobywać szczątki spod istniejących grobów. Oczywiście nie wiemy, co robili grabarze ze szczątkami ludzkimi, które znaleźli, kopiąc nowe groby. Mamy jednak pewność, że część z nich się zachowała.

- Wyjaśnijmy, że ekshumacje dotyczą zamordowanych przez komunistów i zakopanych tam w latach 40. i 50. polskich bohaterów.

- Udało się już zidentyfikować Hieronima Dekutowskiego "Zaporę" czy Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę", ale lista tych, których szukamy, jest długa. Wśród nich są rtm. Witold Pilecki i gen. Emil Fieldorf "Nil". Każda z identyfikacji ma ogromne znaczenie. Nasi badacze różnych specjalności, od antropologów do genetyków, robią, co mogą.

- Choć, jak pan wspomniał, może się nie udać zidentyfikować wszystkich.

- Nie mamy takiej pewności. Musimy jednak robić wszystko, co możliwe, bo to nie tylko sprawa IPN, ale państwa polskiego, nas wszystkich. Ci ludzie to nie tylko bohaterowie, symbole polskiej historii. Ludzie, którzy mieli być skazani na zapomnienie - niemalże dosłownie. Zakopano ich w miejscu, które wówczas nie było częścią cmentarza, tak jak dziś. To był śmietnik na obrzeżach nekropolii. I tą próbę wykreślenia ich z historii musimy przezwyciężyć.

- Wiemy, że tego typu prace i badania są dość kosztowne. Rozumiem, że pieniądze na ostatni etap prac są zapewnione? Były z tym problemy.

- W pewnym sensie jesteśmy w lepszej sytuacji, niż było to w latach ubiegłych. Problemem była kwestia identyfikacji genetycznych, które są chyba najkosztowniejsze. W budżecie państwa przewidziano na to milion złotych ze środków, które pierwotnie i tak miały trafić do IPN. Nie mieliśmy jednak wątpliwości, żeby oddać środki na ten cel.

- Kiedy spodziewa się pan zakończenia tego ostatniego etapu ekshumacji? Pytam nieprzypadkowo, gdyż Kancelaria Prezydenta RP wyszła z inicjatywą, by 27 września tego roku zorganizować uroczysty pogrzeb wszystkich ekshumowanych i zidentyfikowanych.

- Chcemy to zrobić wiosną, żeby umożliwić te uroczystości, ale stuprocentowej gwarancji nie mamy. Mogą się pojawić jakieś opóźnienia, ale sądzę, że powinno się to udać do września.

- Pozostaje kwestia tego, jak upamiętnimy pomordowanych. Mówi się o panteonie, mauzoleum. Na jakim etapie jest ten projekt i czy rodziny pomordowanych będą mieć możliwość uczestniczenia w nim?

- Pogrzeb musi mieć rangę państwową. I nie wyobrażam sobie, żeby w przygotowania nie zostały włączone rodziny. Nie jest to jednak kompetencja IPN, ale Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Budowa mauzoleum nie będzie łatwa, bo tego miejsca nie jest dużo.

- Mauzoleum stanie na Łączce, pod którą zakopywano szczątki?

- Tak, to już miejsce pamięci narodowej i jedyny dostępny w tej chwili teren. Od artysty, który to zaprojektuje, będzie wymagało to pewnego kunsztu. Trzeba też rozwiązać problemy techniczne, gdyż chodzi o pochowanie kilkuset osób.

- Jak wyobraża pan sobie ten pogrzeb ekshumowanych bohaterów? Chyba nie powinien być ograniczony do ram cmentarza, ale mieć centralne uroczystości, np. na placu Piłsudskiego, z konduktem?

- Powinna to być uroczystość niezwykła z racji tego, jak niezwykłe postaci będziemy chowali. Takie szersze uroczystości pozwolą nam wszystkim zrozumieć, kim byli ci ludzie, kogo straciliśmy. Nie może się to ograniczyć do cmentarza czy odsłonięcia pomnika.

- 27 września to jedna rocznica. Ten rok jest jednak dla IPN szczególny pod względem rocznic.

- Rzeczywiście 2014 rok to wiele wyzwań, ze względu na zbieg okrągłych rocznic, które tworzą wspólną opowieść o XX wieku. Pierwszą z tych dat będzie nieco zapominany przez Polaków rok 1914. Niewątpliwie we Francji czy w Wielkiej Brytanii rocznica wybuchu I wojny światowej będzie bardziej zauważalna. Patrząc przez pryzmat wymarszu I Kompanii Kadrowej Piłsudskiego, musimy zauważyć tę datę jako początek pewnej długiej drogi w XX wieku. Drugą rocznicą będzie 75. rocznica wybuchu II wojny światowej. To nie tylko klęska w wojnie obronnej, ale utworzenie Polskiego Państwa Podziemnego.

- Państwa, które było fenomenem na skalę światową. Żaden okupowany kraj nie miał wszystkich struktur i państwowych, i cywilnych w podziemiu.

- I powinniśmy przypominać o tym światu, ale także sami sobie. Skupiamy się w oczywisty sposób na Armii Krajowej, ale w tamtym państwie, w warunkach dwóch okrutnych okupacji, istniały wszystkie atrybuty normalnego państwa. To zaprzecza stereotypowemu narzekaniu, że Polakom nic nie wychodzi. Ten organizacyjny fenomen wyszedł tylko Polakom.

- Będą też rocznice bardziej współczesne.

- Chcemy spojrzeć na polską wolność przez pryzmat ofiar i uczcimy 30. rocznicę zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki. A także rok 1989, czyli zwieńczenie tego, co rozpoczęło się we wspomnianym 1914 r.

- Na datę 4 czerwca szczególnie mocno zwraca uwagę prezydent Komorowski. Są głosy, że 4 czerwca 1989 r. nie można porównywać do 11 listopada 1918 r.

- Nie był to tak wyraźny przełom...

- Ale też polska rola w demontażu komunizmu jest pomijana. I na świecie powinniśmy przypominać, że nie zaczęło się od obalenia muru berlińskiego.

- W latach 90. trochę uznaliśmy w Polsce, że rola naszego kraju w obaleniu komunizmu jest tak oczywista, iż nie ma sensu jej przypominać. Wyrosły jednak pokolenia, które nie były świadkami tych wydarzeń. Świadkowie też zdążyli to zapomnieć i zarówno mur berliński, jak i nawet aksamitna rewolucja w Czechosłowacji stały się bardziej rozpoznawalne na świecie. I ta rozpoznawalność polskiej roli to także zadanie na ten rocznicowy rok.

Dr. Łukasz Kamiński

Historyk, prezes Instytutu Pamięci Narodowej,