Ryszard Bugaj

i

Autor: archiwum se.pl

Dr Ryszard Bugaj: Tusk nie ma mandatu do zmian emerytur

2012-04-23 4:00

O niejasnościach i pośpiechu przy wprowadzaniu nowej reformy emerytalnej

"Super Express": - Rząd gwałtownie przyśpieszył z reformą emerytalną. W ostatni piątek zatwierdzono jej kształt, a już w najbliższy czwartek odbędzie się pierwsze czytanie w Sejmie. Skąd ten pośpiech?

Dr Ryszard Bugaj: - Ja tego zrozumieć nie mogę. Przecież chodzi o regulację prawną, której skutki będziemy odczuwać przez kilkadziesiąt najbliższych lat. Wszystko, co się dzieje w systemie emerytalnym, zmienia sią bardzo powoli i nie widzę żadnych racjonalnych argumentów, które przemawiałyby za takim pośpiechem.

- Dodatkowo mówimy o reformie, która dla samych wyborców PO powinna być zaskoczeniem. W kampanii wyborczej premier o niej nie wspominał...

- To prawda. Stąd moim zdaniem nie ma on do tego mandatu społecznego. Zwłaszcza że wówczas minister finansów, pan Rostowski, twierdził nawet, że nie ma potrzeby reformowania systemu emerytalnego.

- A teraz nagle jest ona potrzebna na gwałt.

- Mnie cała ta sytuacja przypomina stary dowcip z PRL, gdzie poborowi wchodząc do jednostki, widzą wielki transparent na bramie z napisem: "Witamy was!". Przechodzą przez nią, odwracają się, a tam z drugiej strony jest już napisane: "Już was mamy!". To samo zrobił rząd ze swoimi wyborcami i obywatelami.

- Czy to jest jedyna rzecz, która pana niepokoi przy okazji dyskusji na temat reformy emerytalnej?

- Naturalnie, że nie. Tych rzeczy jest znacznie więcej. Na przykład wciąż nie mogę wyjść ze zdumienia, że opozycja nie ma żadnej alternatywy wobec propozycji rządowych w tym względzie. A w takiej sytuacji jest ona zobligowana, by coś położyć na stole. Tymczasem jej zadanie przejęły związki zawodowe, które nie zatrzaskując drzwi na dialog z rządem, wskazują, co im się nie podoba, ale zgadzając się - przy pewnym kompromisie - na to, że tę reformę będzie można przeprowadzić. Tyle że w kształcie, który będzie satysfakcjonował wszystkich.

- To w ogóle możliwe?

- Moim zdaniem jak najbardziej. Problem polega na tym, że to rząd nie chce wejść w dialog. Prezentuje raczej postawę, którą najlepiej charakteryzuje przysłowiowy już "pętak" Donalda Tuska. To tutaj jest główny problem i stąd moja rada, którą przekazałem związkowcom - pójdźcie do sądu administracyjnego walczyć o dalsze konsultacje społeczne. Bo dziś mało kto wie, co tak naprawdę kryje się za rządowymi propozycjami.

- Z tego też powodu rząd przeprowadził przecież kampanię informacyjną, która takie wątpliwości miała rozwiać.

- Tyle że ich nie rozwiała, bo przeszła praktycznie bez echa. Miał być na niej kalkulator do obliczenia wysokości naszej emerytury po wprowadzeniu zmian. Jednak jego wyliczenia opierałyby się na szeregu bardzo bohaterskich założeń i byłoby to raczej wróżenie z fusów niż poważna matematyka.

- Skoro jesteśmy już przy matematyce - Polacy mogą zyskać na tej reformie?

- Mogą zyskać ci, którzy na emeryturę przejdą za kilkanaście lat, ale biorąc pod uwagę liczbę zmiennych - sytuację gospodarczą kraju, demografię itd. - trudno to dokładnie przewidzieć. Na pewno jednak ta reforma uderzy przede wszystkim w tych biedniejszych. Dodatkowo mnie bulwersuje ten diabelski i cyniczny kompromis, czyli możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę, która wynosiłaby 50proc. normalnej. W miażdżącej liczbie przypadków będzie ona niższa od ustawowej minimalnej, więc nawet nie wiem, jak to prawnie będzie można rozwiązać. Dodatkowo będzie ona z pewnością głodowa i ludzie nie będą chcieli na nią przechodzić dobrowolnie. Ale jednocześnie będą być może do tego zmuszeni, kiedy stracą pracę lub nie będą mogli jej znaleźć. A przypomnę, że zagospodarowanie na rynku pracy Polaków 50+ wciąż jest jedną z największych bolączek naszego kraju.

- Czyli pana zdaniem rząd o tym zapomina?

- Nie wiem, czy zapomina, z pewnością jednak bardzo optymistycznie i w oderwaniu od rzeczywitości na to patrzy. To największy problem przy tej reformie - poruszanie się w sferze retoryki przy absolutnym braku merytorycznej dyskusji. Nie pokazano nam wciąż realnych obliczeń, co ta reforma nam przyniesie i na jakich rachunkach jest ona oparta. A to sprawa kluczowa.

Dr Ryszard Bugaj

Ekonomista