"Super Express": - Polacy będą mieli w przyszłości problem z brakiem prądu? Są eksperci, którzy zapowiadają tzw. blackouty, czyli nagłe długie przerwy w dostawach prądu...
Dr Robert Zajdler: - Wielu tych samych ekspertów pisało, że blackouty będą już w 2015 roku. To przesada.
- Nie ma problemu?
- Problem jest i to poważny, ale w sytuacjach wysokich upałów. Polskie sieci nie były modernizowane w odpowiednim tempie i przez to trudniej wypełnić zapotrzebowanie na prąd. Moce wytwórcze pokrywane są w większości przez wielkoskalowe bloki oparte na węglu. Wymagają one odpowiednich warunków m.in. w zakresie chłodzenia, stąd operacyjna rezerwa mocy w systemie jest już na granicy.
- To ostatnie dni. A w przyszłości?
- Długofalowo byłbym raczej optymistą. To trochę rozwiąże coraz głębsza integracja rynku wewnętrznego UE. Jest presja, by zwiększać wzajemne połączenia pomiędzy państwami członkowskimi. W takiej sytuacji będzie możliwość przepływu brakującej energii z państw sąsiednich. To działa już na rynkach zachodnich.
- Polska gospodarka podobno się rozwijała, zatem wymagała więcej prądu. Dlaczego nie myślano o tym, że mogą być problemy?
- Problemem jest to, że nie myślano o współdziałaniu państwa z wielkim przemysłem. Ale nie takiego współdziałania jak w ostatnich dniach, że mamy komunikat, żeby pobierać mniej prądu. Chodzi o współdziałanie w świadczeniu usług dostarczania energii, gdy sieć tego potrzebuje. To trochę polityka państwa, polegająca na budowaniu dużych bloków węglowych i tyle... Nawet strategia 2050 mówi głównie o węglu, trochę energetyce jądrowej, a np. gaz jest gdzieś tam w tle...
- Właśnie! Energetyka jądrowa miała ruszyć z kopyta.
- Zobaczymy, co z tego będzie. Ten blok będzie w tzw. podstawie, czyli być może dojdzie do wyłączenia jakiegoś bloku węglowego. I co wtedy z problemami społecznymi, które to wywoła? Mamy też wymogi UE dotyczące energetyki odnawialnej środowiska... Musimy przestawić model polskiej energetyki, jak np. jakiś czas temu Niemcy.
- Czyli?
- Polska powinna stworzyć ramy prawne dla rozwoju generacji rozproszonej, czyli małych, konsumenckich źródeł. Przede wszystkim powinna jednak rozwinąć promocję oszczędności. Ale nie indywidualnej, że Kowalski wyłącza żarówkę. Chodzi o wielkie firmy, które mogłyby mieć zysk, gdyby na polecenie operatora ograniczyły konsumpcję. I dodatkowa rzecz, by rozproszyć inwestycje po różnych częściach kraju. Wtedy nie ma problemu przesyłania prądu z południa Polski na północ.
Zobacz: Tragiczne skutki upałów: rzeki wysychają, kończy się prąd