"Super Express": - Sztab Komorowskiego atakuje PiS za SKOK-i. Sztab Dudy atakuje Komorowskiego za związki z WSI i SKOK Wołomin.
Dr Rafał Chwedoruk: - I obie strony wyraźnie przeszacowały ten temat. Ani jedno, ani drugie nie pogrąży rywala ani nie wylansuje ich kandydata. Po pierwsze, to nie są czytelne tematy. Nikt nie rozumie, co Komorowski bądź Duda mieli niby wspólnego z tymi SKOK-ami. Dziwię się jednak bardziej Platformie.
- Dlaczego?
- Oni mieli w swoich rękach poważną broń przeciwko PiS. Była to sugestia, że jest to partia nieodpowiedzialna, radykalna, niezdolna do ponoszenia odpowiedzialności. To unicestwiało PiS i Kaczyński próbował z tym walczyć, ściągając prof. Glińskiego i tych innych profesorów. I teraz PO nagle usiłuje przekonać elektorat, że PiS to partia powiązana z niezbyt transparentnymi, sprytnymi prywatnymi biznesami?! Ta sama partia, której prezes nie miał nawet konta w banku?! Strategicznie jest to słabe.
- Po co zatem Platforma to drąży?
- Jedynym sensem jest blokowanie przestrzeni w debacie na inne, ważniejsze tematy. Innego nie widzę.
- A sprawa związków prezydenta Komorowskiego z WSI i SKOK Wołomin?
- O ile zarzuty wobec różnych polityków PO z różnymi skandalami finansowymi wpisują się w stereotyp, jak w słynnej reklamówce: "mordo ty moja", to obecne zarzuty są niezbyt czytelne. Minęło tyle lat, a dodatkowo sprawa WSI była dla wyborców nieczytelna chyba od początku. Dodatkowo zaciemniają to publiczne występy w mediach, kiedy np. polityk PiS i były oficer WSI mówią o Ukrainie i Rosji. I właściwie mówią to samo! W sumie to przerzucanie się SKOK-iem jest bardziej niekorzystne dla PiS i zapewne Platforma dlatego to podtrzymuje.
- Sztab prezydenta zapowiedział reklamówkę, w której znów straszą PiS i ostrzegają, że ich wyborcy pójdą głosować. Sztab PiS straszy wprowadzeniem przez PO euro. To znak oderwania od tego, co jest ważne dla większości wyborców?
- Te dwa tematy rzeczywiście są zupełnie nieistotne. Euro to sprawa absurdalna, z jakiejś odległej przyszłości. IV RP jawi się zaś jako drobny epizod z przeszłości, w porównaniu z którym większość późniejszych afer była dużo grubszego kalibru. Polska polityka jest już jednak tak sprofesjonalizowana, że nie ma tu przypadków. Chodzi o to, żeby mobilizować małe nisze, którym na tych kwestiach zależy. Z nadzieją, że te nisze pójdą głosować w całości i przechylą szalę.
- PO i PiS zanudzą wyborców tak, że do urn ruszą tylko te nisze?
- W dużej mierze tak. Polska polityka bardzo się zmieniła. Sukcesy PO były kiedyś sukcesami dzięki mobilizowaniu większości. Od momentu podwyższenia wieku emerytalnego PO utraciła tę wielką premię i ważne stało się mobilizowanie nisz. W tym rzucaniu kwestii euro czy IV RP chodzi też o zastawianie min.
- Czyli?
- Robi się inflację tematów, żaden nie jest pogłębiany, ale każdy może być czymś, na co rywal nastąpi i to wybuchnie. I bywały już kampanie, w których chwila zapomnienia kandydata do końca kampanii była już głównym tematem.
- Obydwaj główni kandydaci byli w Unii Wolności. Polska scena tak się zamerykanizowała, że mamy już tylko centrowy mainstream?
- Jak widać, liberałowie zinfiltrowali już wszystko (śmiech). Mówiąc serio, panowie Komorowski i Duda nie różnią się od siebie aż tak bardzo, są dość umiarkowani i trochę muszą grać. Obserwując to pojawia się też pytanie, czy jest jakiś inny powód utrzymywania powszechnych wyborów prezydenckich niż ten, że Polacy ich po prostu chcą? Prezydent wywodzący się z partii rządzącej nie sprzeciwił się przez 5 lat niczemu, co proponowała ta partia, a kohabitacja byłaby trudna. Może nie ma sensu się w to bawić i niech głowę państwa wybiera parlamentarna większość?
Zobacz: Dr Rafał Chwedoruk o wystąpieniu Komorowskiego: Sobotni show był niepotrzebny
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail