"Super Express": - Kto mógłby zastąpić Donalda Tuska na stanowisku szefa Platformy Obywatelskiej, gdyby jesienią okazało się, że on sam nie będzie mógł dłużej sprawować tego urzędu? Na giełdzie nazwisk mówi się w tej chwili o Grzegorzu Schetynie i Rafale Dutkiewiczu.
Rafał Chwedoruk: - W przypadku Dutkiewicza nie ma tematu. Historia, w której do największej partii wchodzi polityk z zewnątrz i następnego dnia zostaje jej liderem, byłaby kuriozum. Coś takiego się już w Polsce zdarzyło z Unią Wolności i Leszkiem Balcerowiczem, ale to było bardzo dawno temu w zupełnie innym systemie partyjnym. Potraktujmy to raczej jako próbę osłabienia negatywnej reakcji członków PO na perspektywę poparcia Rafała Dutkiewicza w wyborach prezydenckich we Wrocławiu.
- Dutkiewicz miał się spotkać we wtorek z premierem Tuskiem. Rozmawiali więc tylko o przejściu Dutkiewicza do Platformy i negocjowali jego warunki?
- Ta rozmowa miała zapewne kontekst lokalny i ewentualną perspektywę uczestnictwa Dutkiewicza w polityce ogólnopolskiej. Póki co, jest to polityk o znaczeniu lokalnym. Skala jego popularności z ostatnich lat będzie trudna do podtrzymania, bo finanse Wrocławia wyglądają nie najlepiej. Spośród wszystkich prezydentów miast Platformy teoretycznie w grę mogłaby wchodzić tylko Hanna Gronkiewicz-Waltz. Ale nie sądzę, żeby podjęła takie ryzyko po dosyć spokojnej prezydenturze w Warszawie.
- Paweł Graś w szczerej rozmowie z prezesem Orlenu Jackiem Krawcem w lutym mówił, że Grzegorz Schetyna nie ma szans na przejęcie schedy po Tusku. Teraz jednak temat wraca. Może się coś zmieniło?
- Dopóki Donald Tusk sprawuje kontrolę nad Platformą, co nie musi oznaczać jego fizycznej obecności w roli szefa, dopóty nie ma mowy o takim scenariuszu. Ale jeśli Platformie powinie się noga w wyborach i partia popadnie w strukturalny kryzys, może pojawić się oczekiwanie na jakąś zmianę. Pod względem programowym Tusk i Schetyna nie różnią się od siebie. To było jedną z przyczyn porażki Schetyny w walce o władzę w PO, ale w przyszłości może się okazać atutem. Przywództwo Schetyny jest możliwe dopiero po politycznym unicestwieniu Tuska.
- Nie wystarczyłoby, żeby premier oddalił się w stronę Brukseli? Powszechnie oczekuje się, że jesień to będzie czas jakiegoś nowego początku dla Platformy i rządu. Wiele osób o tym mówi, w tym Grzegorz Schetyna.
- Będzie rekonstrukcja rządu i wybory samorządowe. Po nich będzie jasne, czy Donald Tusk będzie sprawował pełnię kontroli nad PO. Jeśli partia poniesie klęskę, to walka o władzę w PO może powrócić. Nie sądzę jednak, żeby Tusk śpieszył się gdzieś poza granice kraju. Gdyby okoliczności go do tego zmusiły, to zapewne wskazałby kogoś do roli następcy. Ten ktoś byłby w pełni lojalny wobec Tuska i Grzegorz Schetyna musiałby walczyć z nim.
- Kogo Donald Tusk wskazałby na swojego następcę?
- Niegdyś nieformalnie wskazywano na Sławomira Nowaka.
- To chyba już nieaktualne.
- (śmiech) Dziś Nowak byłby dokładnie ostatnią osobą, którą Tusk by wskazał. Lista nie byłaby zbyt długa i zapewne otwiera ją Ewa Kopacz. Warto zauważyć, że w sensie struktury wyborczej Platforma jest najbardziej kobiecą ze wszystkich dużych partii w Polsce. To chyba jedyne ugrupowanie, w którym żeńskie przywództwo byłoby łatwo zaakceptowane przez wyborców. W kręgu Donalda Tuska nie widać na tyle wyrazistych i doświadczonych polityków, którzy mogliby natychmiast przejąć po nim przywództwo.
- Premier chyba ma zgryz, bo i Paweł Graś w rozmowie z Jackiem Krawcem zwierzał się, że nie dostrzega żadnych sensownych kandydatów na szefa Platformy.
- To wskazuje, że istnieje aktywne lobby próbujące zapobiec wyjazdowi Tuska i nie są to bynajmniej jego wrogowie. Platforma ma problem z lokalnymi liderami. Ci z nich, którzy są silni i samodzielni, mogliby liczyć na awanse partyjne, często byli związani ze Schetyną. Pozostali są mniej znani i słabsi. Liderem partii musi zostać ktoś, kogo opinia publiczna na pewno zna. Następców należałoby szukać wśród osób z rządu lub Sejmu.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail