"Super Express": - Szybko rośnie grupa niezdecydowanych wyborców. Jeszcze niedawno 16 proc. - dziś już niemal 30 proc. Przy tak wyrazistym podziale na PiS i PO wydawało się, że wahających się będzie mniej...
Dr Rafał Matyja: - Bliżej wyborów ludzie zaczynają poważniej myśleć nad tym, na kogo zagłosują. I może być tak, że na co dzień po prostu wcale o tym nie myślą. Zajmują się swoimi sprawami, odruchowo odpowiadając ankieterom, na kogo głosowali ostatnio.
- Większa grupa niezdecydowanych wpłynie na to, że kampania będzie bardziej merytoryczna?
- To chyba nadużycie słowa "merytoryczny". Kampanię w sprawach gospodarczych też można prowadzić w niemerytoryczny sposób. Ci, którzy zajmują się kampaniami, przyznają, że w ich ostatnich miesiącach dominuje upraszczanie tematów i nie ma miejsca na głębszą dyskusję.
- Spodziewano się, że wybory zdominują sprawy symboliczne, jak kwestia katastrofy smoleńskiej. Trudno się jednak spodziewać, żeby mogła ona wpłynąć na niezdecydowanych.
- Nie sądzę, żeby opozycja eskalowała w kampanii sprawę katastrofy. Spór toczyć się będzie raczej wokół nieudolności rządu. Na pytanie, czy ta kampania ma sens, odpowiedziałbym pozytywnie. Na razie toczy się wokół spraw zrozumiałych i istotnych społecznie. Np. konferencja PiS w sprawie chwalenia się przez rząd cudzymi sukcesami była merytoryczna na tyle, na ile mogła być w takim momencie sporu politycznego.
- Zaskoczyła mnie w sondażu OBOP dominacja wśród niezdecydowanych osób o poglądach prawicowych (15 proc.) i centroprawicowych (23 proc). Ci lewicowi (4 proc.) bądź centrolewicowi (18 proc.) deklarują, że już wybrali. Słysząc krytykę Napieralskiego, spodziewałbym się odwrotnych wskazań.
- Na lewicy grupa do ugrania wydaje się mniejsza i większe szanse ma tu PiS, PO, a może nawet PSL. Choć te deklaracje lewicowości i prawicowości są nieprecyzyjne. Najciekawsze jest jednak to, że bardzo dużą grupę wahających się w ogóle stanowią osoby w młodym wieku - 18-24 lata.
- Czyli ci, którzy przesądzili o wynikach w poprzednich wyborach.
- I partie to zauważają. Można to poznać po ich zabiegach właśnie o najmłodszych. Tyle że nie ma już popkulturowego wizerunku wrogów, jaki zbudowano wokół PiS i Kaczyńskich. To drugi raz nie zadziała. Partie robią jednak dokładniejsze badania. I to, że Platforma ma w ostatnim czasie wyraźny ciąg antyklerykalny, może świadczyć o tym, że tu może być wiele do zdobycia.
- Po uwzględnieniu niezdecydowanych, w sondażu OBOP PiS przegrywa z PO tylko o 9 proc. Czy po czterech latach rządów PO wciąż występuje zjawisko niedoszacowania PiS?
- Występuje, gdyż nie wynika ze stosunku do rządu, ale stosunku do ankieterów. Choć to zjawisko maleje, to wciąż wielu wydaje się, że dobrze wypadną w oczach ankietera, kiedy będą "fajnymi" ludźmi głosującymi na Tuska, tak jak kiedyś np. na Unię Demokratyczną. Na pewno wciąż przeszacowana jest PO. W sondażach niektórych ośrodków te wyniki były już jednak zbliżone. Moment, w którym decyzje podejmą niezdecydowani, przypadnie zapewne na wrzesień, ale nie spodziewałbym się tu dużych wahnięć. Dzięki niezdecydowanym małe partie będą mogły jednak wciąż się pocieszać, że mają szansę.
- Gdyby wyciągnąć średnią z niezdecydowanych, to otrzymamy obraz raczej wyborcy PiS niż PO. Czy to znaczy, że Kaczyński ma w kampanii większy zapas?
- To tak nie działa. Elektorat może wyglądać podobnie, ale może być tak, że PiS zdobył tu już wszystko, co mógł. W badaniach nie widać też tego, że duża część niezdecydowanych głosuje pod wpływem osób opiniotwórczych w ich środowisku bądź konkretnych osób, które kandydują. Poprą np. dyrektora szkoły czy wójta, którego znają. Pójdą za osobą, a nie za partią.
Dr Rafał Matyja
Politolog, publicysta, wykładowca akademicki