Dr Rafał Chwedoruk

i

Autor: East News

Dr Rafał Chwedoruk: Kaczyński chce zmienić negatywny wizerunek

2012-09-03 4:00

Wystąpienie prezesa Kaczyńskiego ocenia politolog

"Super Express": - Tzw. exposé Jarosława Kaczyńskiego było przemówieniem człowieka, który chce przejąć władzę i wie, jak to zrobić?

Dr Rafał Chwedoruk: - Prezes w zasadzie nie powiedział niczego nowego w stosunku do tego, co znalazło się w programie wyborczym PiS sprzed roku.

- Skąd takie kręcenie się w kółko?

- Przeciętny wyborca, który zasiadł przed telewizorem czy przeczyta gazety, zapewne zadaje sobie pytanie, czy Kaczyński jest taki straszny, jak go malują oponenci. Jeśli usłyszał, że gimnazja czy OFE są złe i należy je zlikwidować, że służbę zdrowia trzeba zmienić i wzmocnić rolę podmiotów publicznych, by służyły ludziom, to widzi, że prezes PiS mówi to, co wyborca myśli. Chodzi o to, by uznał, że Kaczyński nie jest potworem. Ba! W większości spraw myśli to, co on.

- Czyli nawet nie liczyło się to, czy prezes Kaczyński ma rację?

- Dokładnie. Grunt to pokazać go jako człowieka wrażliwego społecznie. Jest to w sumie przywrócenie PiS ducha z 2005 roku, czyli pochylenie się nad zwykłą, trochę biedniejszą częścią Polski. Zwróćmy także uwagę na fakt, że nie było w przemówieniu Kaczyńskiego frontalnego ataku na PO, a i pozostałe partie zbyto kilkoma słowami.

- PiS nie chce być batem na rząd?

- Coś w tym stylu. Chce, by osłabła negatywna motywacja części wyborców, która odrzucenie PiS traktowała jako jedną z głównych pobudek przy podejmowaniu decyzji, na kogo oddać głos.

- Jednym przemówieniem uda mu się zmienić opinię o sobie, na którą ciężko pracował przez ostatnie lata?

- Oczywiście, że jedno przemówienie negatywnego wizerunku nie wymaże. Zauważmy jednak, że PiS stara się to robić konsekwentnie od dłuższego czasu. Mam wrażenie, że oblicze PiS skoncentrowanego na Smoleńsku i kwestiach kulturowych to dziś w większym stopniu pomysł jego publicystycznych oponentów niż samej partii Kaczyńskiego.

- Jeśli chodzi o diagnozę i recepty Kaczyńskiego, jak je pan ocenia?

- Jeśli spróbować by je zrealizować, a wbrew pozorom nie byłoby to tak obciążające dla budżetu, może poza kwestią mieszkaniową, to natychmiast odezwaliby się międzynarodowi gracze giełdowi i Komisja Europejska, tak jak to się dzieje w przypadku Viktora Orbana na Węgrzech. Kaczyński zupełnie się do tego nie odniósł i nie powiedział, jak to sobie wyobraża.

- Nie wyciągnął wniosków z węgierskiej lekcji?

- Myślę, że wyciągnął, ale z jakiegoś względu tymi wnioskami się z nami nie podzielił. Widzę też jeszcze jedną słabość wystąpienia Kaczyńskiego - bagatelizowanie SLD i PSL w momencie, kiedy nie widać perspektyw, aby miał szansę na zdobycie ponad połowy mandatów. Nawet jeżeli zmieniłyby się preferencje wyborcze Polaków, trudno sobie wyobrazić, aby jedna partia odniosła taki sukces, skoro nawet PO w czasie boomu gospodarczego się to nie udało.

- Myśli pan, że to "exposé" zamieni się w trwałą ofensywę PiS, czy za chwilę Kaczyński się z niej wycofa, jak to ma w zwyczaju?

- I to przemówienie, i sprawa Amber Gold pokazują, że PiS nie będzie szedł ławą na rządzących, ale będzie jedynie recenzował bez większych emocji ich działania. Konsekwentnie będzie powtarzał, że koalicja rządzi źle, i mówił to, o czym myślą wyborcy. Ta strategia może się okazać skuteczniejsza niż bicie w rząd bez opamiętania.

Dr Rafał Chwedoruk

Politolog, Uniwersytet Warszawski