Piotr Wawrzyk

i

Autor: Forum

Dr Piotr Wawrzyk: Unia ws. Ukrainy daje pozytywny sygnał

2014-03-21 16:24

Rosja może przejąć Krym, ale Ukraina idzie na Zachód - dr Piotr Wawrzyk komentuje podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Kijowem

„Super Express”: - Na szczycie w Brukseli Unia Europejska podpisała polityczną część umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą. Co to zmienia w sytuacji Kijowa, zagrożonego agresywną polityką Kremla?
Dr Piotr Wawrzyk:
- Po podpisaniu umowy stowarzyszeniowej nie będzie można powiedzieć, że w Kijowie rządzą faszyści. Jednym z warunków jej podpisania jest bowiem przestrzeganie demokratycznych zasad, które wyznaje Unia Europejska. De facto Ukraina zdecydowała się do tych zasad stosować. Unia podpisując umową daje tym samym wyraźnie do zrozumienia, że uznaje porządek panujący na Ukrainie za odpowiadający tym zasadom. Nie jest więc tak, jak twierdzi Rosja, że mamy tam do czynienia z rządem faszystowskim czy też banderowskim, ale normalną demokratyczną władzą.
Czy oprócz tego sygnału, który idzie w świat, jest jeszcze coś, co politycznie wzmacnia Ukrainę na arenie międzynarodowej?
Myślę, że politycznie umowa stowarzyszeniowa będzie miała silne oddziaływanie na wewnętrzną sytuację na Ukrainie. Skoro podpisuje ją Batkwiszczyna, to właśnie ta partia staje się głównym faworytem do wygrania zbliżających się wyborów. Okazuje się ona bowiem tą formacją, która dopina kwestię będącą bezpośrednią przyczyną rewolucji na Ukrainie.
Dopiero po 25 maja, kiedy na Ukrainie odbędą się wybory prezydenckie, Unia zapowiedziała podpisanie części ekonomicznej i handlowej umowy stowarzyszeniowej. Jednak już teraz otwiera się na import ukraińskich towarów. Jakie to ma znaczenie?
Niebagatelne. Już samo to pozwoli podtrzymać Ukrainę. Na eksporcie do Unii zarobią nie tylko ukraińscy przedsiębiorcy, ale także skarb państwa, bo przecież oznacza to także wpływy do budżetu z podatków. Dzięki temu Kijowowi łatwiej będzie utrzymać wypłacalność, a co za tym idzie dużo łatwiej można będzie jej pomóc. Trzeba bowiem stwierdzić, że w ten sposób Ukraina dostaje od Unii 500 mln dolarów, a jej sytuacji gospodarczej to bardzo dużo. Można uznać to za kolejny pakiet pomocowy. To wszystko bardzo pozytywny sygnał.
Podpisanie umowy nie jest też prztyczkiem w nos dla Moskwy? Przecież na szali położyła cały swój autorytet, żeby Ukraina wybrała stowarzyszenie z firmowaną przez nią Unią Celną, a nie drogą ku Brukseli.
Rzeczywiście, dla Rosji to wyraźny sygnał: „Nawet jeśli masz Krym, to i tak Ukraina jest nasza”. Wbrew staraniom Władimira Putina Kijów obrał kurs na Zachód. Zresztą rosyjski przywódca, niezależnie od umowy stowarzyszeniowej swoimi działaniami pchnął naszych sąsiadów w kierunku Unii Europejskiej. Sprawił, że nastroje antyrosyjskie są takie, jak nigdy do tej pory i wydaje się, że przez najbliższe kilka lat nie osłabną. Oczywiście, wiele zależy teraz od realizacji umowy stowarzyszeniowej i pomocy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Są tam bowiem takie zapisy, które uderzą w społeczeństwo ukraińskie.
Wobec zagrożenia rosyjskiego na unijnym szczycie zapowiedziano też przyspieszenie podpisania umów stowarzyszeniowych z Mołdawią i Gruzją. Myśli pan, że będą one miały równie pozytywny wpływ na te kraje, jak na Ukrainę?
Przede wszystkim skorzysta na tym Mołdawia. Gruzja jest trochę na uboczu. Jeżeli Mołdawia podpisze umowę, a potem ją ratyfikuje, będzie to oznaczać, że de facto wchodzi w europejską sferę wpływów i jednocześnie definitywnie wychodzi z bloku postsowieckiego. Będzie to o tyle łatwiejsze, że Mołdawia graniczy z Unią, jest bardzo silnie związana z innym członkiem UE, czyli Rumunią i społeczeństwo będzie pozytywnie reagować na wybór europejskiej drogi przez ten kraj. Choć należy jednocześnie pamiętać o Naddniestrzu – separatystycznym obszarze Mołdawii.
I Gaugazji – autonomicznym regionie, który niedawno zorganizował nieuznawane przez Kiszyniów, a inspirowane przez Moskwę referendum nt. tego, czy wiązać się z UE czy z Unią Celną.
Owszem, przywódca Gaugazji był nawet ostatnio w Moskwie i spotykał się z Putinem, prosząc o przyjęcie jej w skład Federacji Rosyjskiej. Jasne, że Rosjanie wszędzie będą szukać okazji, żeby storpedować marsz Mołdawii, a także Gruzji, ku Zachodowi, ale nie zmienia to faktu, że te kraje zasadniczo wychodzą z rosyjskiej sfery wpływów i przenoszą się w sferę wpływów europejskich.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Dr Piotr Wawrzyk. Katedra Europeistyki, Uniwersytet Warszawski