Dr Paweł Strzelecki: Rząd niewiele zrobił, by wracali

2013-10-08 4:00

Pomimo optymizmu i obietnic premiera Tuska emigracja Polaków wciąż rośnie. Dlaczego?

"Super Express": - "Rzeczpospolita" przytacza dane GUS, z których wynika, że emigracja od kilku lat znowu rośnie. Rząd przekonuje, że w Polska przeszła przez kryzys suchą stopą, PKB rośnie... Podobno jest dobrze, a Polacy wciąż wyjeżdżają.

Dr Paweł Strzelecki: - Wzrost emigracji nie powinien zaskakiwać. Pan co prawda zarysował tu optymistyczną wizję, w której spowolnienie nas nie dotknęło aż tak bardzo...

- Premier Donald Tusk przekonywał, że kryzysu nie było. Później przekonywał, że kryzys, którego nie było, już się skończył. Więc tym lepiej.

- Tak, jasne... Problem w tym, że kraje, do których Polacy przeważnie emigrują - Wielka Brytania i Niemcy - mają się dość dobrze. I kiedy porównamy stopę bezrobocia w Polsce i tam, to u nas jest jednak wyższa.

Przeczytaj też: Polacy marnują czas w pracy!

- I rośnie.

- Choć nie katastrofalnie, to niestety rośnie. Tam ludzie nie czują strachu, że po stracie pracy nie znajdą w miarę szybko kolejnej. Do tego wzrost PKB w Polsce nie jest wcale aż tak wysoki.

- Donald Tusk w kampanii w 2007 roku obiecywał, że pod jego rządami Polacy wrócą z emigracji. Mamy niemal 7 lat rządów PO...

- A dlaczego mieliby wracać? Myśli pan, że politycy naprawdę wierzyli w te powroty?

- Mogę uznać, że świadomie kłamali, ale też nie byłby to pierwszy wypadek, w którym politycy wierzą we własną propagandę.

- To było myślenie życzeniowe. W Polsce mamy niezbyt wysokie zarobki, sytuacja gospodarcza jest, jaka jest. To nie zachęca do powrotu. Polacy mogliby wracać ze względu na zakładanie rodzin, ambitniejsze miejsca pracy bądź otwarcie własnej firmy. Być może ze względu na politykę prorodzinną, ułatwienie zdobycia mieszkania, miejsc dla dzieci w przedszkolach. Kluczowe są tu nawet nie pieniądze, ale jakość życia. Tyle że moim zdaniem rząd we wszystkich tych kwestiach niewiele zrobił.

- Kiedyś tłumaczono, że młodzi Polacy nie rozmnażają się, bo stawiają na karierę. W Wielkiej Brytanii jednak się rozmnażają...

- To głównie kwestia niższej stopy bezrobocia i łatwości znalezienia pracy. Dzięki temu ludzie są skłonni do podejmowania długoterminowych decyzji. W Polsce w latach 2007-2009 spadła stopa bezrobocia, co dało też nieco lepszą dzietność. Do tego dochodzi poziom życia i świadczenia. U nas trzecie dziecko właściwie gwarantuje spadnięcie do poziomu ubóstwa.

- Każdy polityk zapytany o problem demograficzny potwierdzi wagę zagrożenia. Pan jako ekspert widzi jakieś kroki polityków, by temu zapobiec?

- Niestety, nie widzę żadnej spójnej wizji, która by na to zagrożenie odpowiedziała. Politycy traktują to jako nośny temat propagandowy, ale poważnie do tej pory nim się nie zajęli.

Dr Paweł Strzelecki

Ekonomista i ekspert NBP i SGH