"Super Express": - Co Polacy będą mieli z tego, że rząd wyda aż 100 milionów zł na szczyt klimatyczny ONZ w dniach 11-22 listopada?
Dr Marek Chabior: - Na pewno prestiż, że po raz drugi Polska zorganizuje tak dużą ją konferencję.
Prestiż? To niewiele...
Konferencje Stron, znane jako COP, są organem ramowej konwencji ONZ w sprawie zmian klimatu. W praktyce ich założenia realizuje tylko Unia Europejska. Pewne obawy może budzić to, że Polska, jako członek UE jest zobligowana do reprezentowania także stanowiska Unii. To akurat nie jest wcale dla nas korzystne. W ostatnim czasie Polska zawetowała decyzję UE w sprawie emisji CO2. Polska określana jest nawet jako „hamulcowy” polityki mającej przeciwdziałać ociepleniu klimatu i przestawieniu gospodarek UE na nowoczesne technologie. Z tego względu przewodniczenie tej konferencji niesie za sobą spore ryzyko.
Jakie?
Takie, że przyjmiemy na siebie zobowiązania, którym nie będziemy w stanie sprostać zobowiążemy się do czegoś, żeby przestać być „hamulcowym” i aby można było ogłosić sukces konferencji.
Dlaczego w ogóle organizujemy tę konferencję?
W 2013 roku Europie Środkowej i Wschodniej przypadło prawo zorganizowania Konferencji Stron., Rok temu, podczas konferencji w Dosze, poza Polską nie było chętnych do zorganizowania tej konferencji. Nic dziwnego, ponieważ gospodarki większości krajów tego regionu oparte są na węglu i poza kosztami, organizacja tej konferencji wiązałaby się ze zbyt dużym ryzykiem ....
Polska jednak się zgłosiła. Pojawiła się sugestia, że dlatego, że władzom na rękę może być to, żeby 11 listopada mówiono o Marszu Niepodległości w kontekście zamieszek...
To prawda, że termin 11-22 listopada został zatwierdzony 5 lat temu w Poznaniu. Jednak 7 grudnia 2012 r. dla PAP została przekazana informacja przez wiceminister środowiska Beatę Jaczewską z Konferencji w Dosze, że Konferencja Stron w 2013 roku odbędzie się w Warszawie "na przełomie listopada i grudnia". Czy w listopadzie ubiegłego roku Ministerstwo Środowiska nie wiedziało kiedy ten szczyt się odbędzie? Jest to mało prawdopodobne, ponieważ świadczyłoby to o braku kompetencji.
Czy konferencja musiała się zacząć 11 listopada?
W mojej ocenie Polska, będąc jedynym kandydatem mogła bez trudu uzyskać przesunięcie terminu rozpoczęcia na 12 listopada lub wskazać inne miasto, np. Gdańsk. W 2008 roku w Poznaniu ze względu na islamskie święto Eid Al-Adha przesunięto obrady z 8 na 9 grudnia.
11 listopada odbywa się Marsz Niepodległości. Może dojść do starć maszerujących i licznych grup lewicowych aktywistów, którzy zjadą na szczyt ONZ?
Jest to możliwe. Na szczyty przyjeżdżają przedstawiciele różnych organizacji ekologicznych i lewicowych. Słyszałem nawet o 60-70 tysiącach uczestników. Wyjątkiem był szczyt w Dosze, gdzie było ich nieco ponad tysiąc, ale to ze względu na specyfikę miejsca. Prawdą jest jednak, że przebieg tych protestów często jest burzliwy. Nawet bez obecności demonstracji prawicowych. Władze nie powinny nas narażać na taką sytuację.
Pańskim zdaniem przedstawiciele rządu wykazali się kompletnym brakiem wyobraźni? Trudno uwierzyć, żeby ta zbieżność dat była zamierzona.
Nie chcę wchodzić w ocenę intencji polityków. Polski rząd zdecydował się na organizację Konferencji, której rozpoczęcie zostało zaplanowane na 11 listopada. Niezbędna więc była ocena ryzyka.
Za nieco ponad 100 milionów zł plus ewentualny koszt zdemolowanego miasta politycy zafundują sobie sukces, którym będą mogli pochwalić się w wyborach?
Mam nadzieję, że w czerwcu br. podczas obrad Sekretariatu Konwencji klimatycznej ustalono, że 11 listopada będzie dniem wolnym, bez obrad. Ale nawet jeżeli nie, to jest jeszcze czas na podjęcie kroków w tym kierunku. Chciałbym aby ta konferencja zakończyła się sukcesem Polski. Niestety rozwinięte kraje Unii mają odmienne pojęcie sukcesu i cele które są sprzeczne z interesem Polski i nowych krajów UE.
100 milionów... Kiedy rozmawialiśmy o pakiecie klimatycznym podkreślał pan, że przez wiele lat niewiele w tej kwestii się działo ze względu na brak pieniędzy i oszczędności. I nagle wyrzucamy 100 milionów zł na coś wyłącznie prestiżowego?
To może dziwić. W przypadku strategii adaptacji do zmian klimatu brak otwarcia ministerstwa na środowiska naukowe i naukowe organizacje pozarządowe początkowo tłumaczono właśnie brakiem pieniędzy. Choć była to kwestia kilku milionów zł i kwestia konkretnych prac dających jakieś owoce.
Dr Marek Chabior. Klimatolog, ekspert Solidarności
Dr Marek Chabior: Wielka kasa za sam prestiż
2013-08-05
4:00
Czy szczyt klimatyczny to obecnie najpotrzebniejszy wydatek?