"Super Express": - Co oznacza dla Polski wyrok Trybunału w Strasburgu w sprawie autoryzacji wywiadów prasowych?
Dr Ireneusz Kamiński: - Zmusza nas do zmiany prawa. Nie jest tak, że Trybunał orzeka odszkodowanie na rzecz wnioskodawcy i historia na tym się kończy. Aby uniknąć kolejnych przegranych w podobnych sprawach, trzeba będzie zmienić polskie prawo.
- Czyli nie musimy liczyć na dobrą wolę państwa polskiego?
- Dobra wola też jest oczywiście potrzebna, ale wykonanie wyroku od momentu jego uprawomocnienia będzie kontrolowane przez Komitet Ministrów Rady Europy. Będziemy więc pod obserwacją do momentu, w którym wprowadzimy sugerowane przez Trybunał w Strasburgu zmiany.
- Co nam grozi, jeśli go nie wykonamy?
- W przypadku obstrukcji ze strony naszego państwa Komitet Ministrów RE może, zgodnie z nowym instrumentem, który ma w rękach, skierować skargę do Trybunału w Strasburgu przeciwko Polsce jako państwu. Mielibyśmy więc sprawę Europa kontra Polska. Do tej pory ten mechanizm nie został użyty i mam nadzieję, że nie będziemy pierwszym krajem, przeciwko któremu zostanie on zastosowany.
- Należy więc oczekiwać likwidacji ustawowego wymogu autoryzacji?
- Jak najbardziej. Zanim jednak prawo zostanie zmienione, polskie sądy muszą wziąć pod uwagę orzeczenie Trybunału i przy ewentualnych podobnych procesach mieć na względzie, że wyrok na dziennikarza może oznaczać sprawę w Strasburgu.
- Będziemy autoryzować rozmowę?
- Od lat tego nie robię i zamierzam pozostać wierny swoim zasadom.