Dr Rafał Chwedoruk

i

Autor: East News

Dr hab. Rafał Chwedoruk: Do ministerstwa warto wysłać inspekcję pracy

2013-07-30 4:00

Dr Rafał Chwedoruk o zatrudnieniu 21-latka przez ministra Bartłomieja Sienkiewicza.

"Super Express": - Minister Bartłomiej Sienkiewicz uznał za słuszne, aby w formie listu otwartego wytłumaczyć zbulwersowanej opinii publicznej, czemu zatrudnił w swoim gabinecie politycznym 21-letniego studenta jako specjalistę od komunikacji za pomocą nowych mediów. Warto chyba do tego listu dopisać post scriptum...

Dr hab. Rafał Chwedoruk: - Bez wątpienia. Dziwi mnie bowiem argumentacja pana ministra. Zamiast zdobywać się na zawartą w liście ekwilibrystykę słowną, powinien pamiętać, że w polityce można robić wszystko, nawet rzeczy niezbyt roztropne, pod warunkiem jednak, że robi się to z otwartą przyłbicą.

- Minister otwarcie mówi, że 21-latek jest jego tworem, bo gabinety polityczne ministrowie komponują na swój obraz i podobieństwo. Cóż więc można panu ministrowi zarzucić?

- Zauważmy jednak, że formacja, którą swoją twarzą firmuje minister Sienkiewicz, przez lata głosiła hasła walki z nepotyzmem, partyjniactwem i państwowymi dotacjami dla partii, a teraz okazuje się, że zatrudnia kogoś w sposób rodzący podejrzenia. Wygląda bowiem na to, że nie tylko kwestie stricte merytoryczne mogły decydować o przyjęciu w poczet doradców ministra.

- Bartłomiej Sienkiewicz w duchu swojego listu powiedziałby, że w ten sposób wspiera młodych, zdolnych i niechcianych. Więc może warto pochwalić jego politykę kadrową?

- Gdyby PO nie mówiła, że jest ruchem obywatelskim i brzydzi się partyjniactwem, wszystko byłoby jasne i bez wyrzutów sumienia mogłaby zatrudniać sobie działacza swojej młodzieżówki. Powinien więc uczciwie powiedzieć: "Tak, zatrudniłem go, bo to człowiek naszej partii i będzie lojalny".

- Wierzy pan, że na taką szczerość ktoś w PO mógłby się zdobyć?

- Jeśli dobrze pamiętam, na taką uczciwość zdobył się swego czasu prezydent Łomży, kiedy okazało się, że zatrudnił kogoś z rodziny. Stwierdził wtedy jasno, że ludziom musi ufać. Powiedziałbym nawet, że takie postawienie sprawy byłoby nawet plusem dla partii, ponieważ przynajmniej pokazałaby konsekwencję. Tak jak PSL, w którym stanowiska w administracji stały się swego rodzaju rodzinnym biznesem. I co najlepsze, politycznie wcale źle na tym nie wychodzi. Najgorsze, co może spotkać polityka, to odkrycie niezgodności jego słów z praktyką. Mamy tu więc klasyczny przykład wpadnięcia we własne sidła. I to jeszcze na przynajmniej jednym poziomie.

- Jakim?

- Platforma prowadzi politykę edukacyjną, która zamierza ograniczyć kształcenie humanistyczne na rzecz nauk ścisłych. Nie wiem, jak fakt zatrudnienia tego młodego człowieka ma się do słów premiera, że potrzebujemy więcej spawaczy niż politologów. Bo oto proszę - promuje się, jak rozumiem, człowieka, który w tym kierunku się kształci. Wygląda więc na to, że jednak tacy ludzie są potrzebni i na razie spawacze, nawet najlepiej wyedukowani, w rządzie się nie sprawdzą.

- Nie śmieszy pana to tłumaczenie, że ten 21-latek potrzebny jest u boku pana ministra, bo należy do pokolenia, które Internet i komunikowanie się ze światem wyssało z mlekiem matki?

- Cóż mogę powiedzieć? Wygląda chyba na to, że jako obywatel żyłem złudzeniami, że w ministerstwach, zwłaszcza tak ważnym jak MSW, zatrudnia się wybitnych specjalistów z różnych dziedzin, także nowoczesnych technologii. Widać, jak bardzo byłem naiwny. Ale już bez ironii - to pewnie nie pierwszy i nie ostatni młodzian zatrudniony przez partię na stanowisko, na którym, wziąwszy pod uwagę jego kompetencje, nie powinien się znaleźć. I mówiąc szczerze, najbardziej w tym wszystkim nie jest mi żal ministra, który teraz gęsto musi tłumaczyć się ze swojej działalności, ale tego młodego człowieka, bo jest teraz per saldo bardziej ofiarą niż beneficjentem całej tej sytuacji. W różnych bowiem segmentach życia publicznego będzie pod pręgierzem.

- Dziwi mnie jeszcze jeden argument przywołany przez Bartłomieja Sienkiewicza. Ten mianowicie, że nawet korporacje szukają wybijających się studentów, dmuchają na nich i chuchają, żeby wykształcić sobie przyszłą kadrę. Mam jednak wrażenie, że pan minister średnio orientuje się w rzeczywistości korporacyjnej Anno Domini 2013, gdzie student, a nawet absolwent jest, owszem, cennym nabytkiem, ale jako tania, a nawet bezpłatna siła robocza w postaci wiecznego stażysty bez większych szans na awans w korporacyjnej hierarchii.

- Cóż, jeżeli pan minister za wzór podaje tu korporacje, w których nie obowiązują żadne reguły demokracji i dialogu społecznego, w których nie ma związków zawodowych i w których doraźność zatrudnienia i bezmyślne dążenie do zysku są standardem, to nie wiem, czy to dobry sygnał dla państwa. Próby przeniesienia rzeczywistości korporacyjnej do ministerstw skończyłyby się opłakanymi skutkami. A jeśli faktycznie chce być konsekwentny i dalej iść drogą korporacyjności, to należy od razu wezwać do MSW inspekcję pracy, która by zweryfikowała, czy nikomu tam nie dzieje się krzywda.

- Myśli pan, że wielu młodych patrzy teraz na to, co dzieje się w MSW, i bieszą się, że to nie ich spotkało takie szczęście - etat, niezłe pieniądze i kariera ministerialna w CV?

- Czasami nie rozumiemy, czemu Platforma, na którą szczególnie w 2007 roku głosowało tylu młodych ludzi, nie potrafiła utrzymać tego elektoratu i pozwoliła mu odejść do każdej innej partii lub w ogóle zniechęciła do polityki. Ta sytuacja jest jedną z wielu przyczyn takiego stanu rzeczy. Być może dla nas, którzy od lat obserwujemy scenę polityczną, ta historia nie jest szczególnie zaskakująca, a jednak w przypadku młodych ludzi obserwujących to wszystko z boku nie ma się co dziwić, że zrażają się do Platformy.

Dr hab. Rafał Chwedoruk

Politolog. UW