"Super Express": - W Polsce po wyborach może się okazać, że prezydent jest "z przypadku". Tymczasem w USA - po bezpardonowej walce w kampanii wyborczej - w dniu ogłoszenia wyników ustaje retoryka walki. Z polskiej perspektywy to fenomen...
Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: - Rzecz w kulturze politycznej. Ta w USA jest podobna do zachodnioeuropejskiej w jej wydaniu z północy kontynentu - Anglii, Holandii, państw skandynawskich...
- Czyli z obszaru wyrosłego z etyki protestanckiej...
- Tak, ale nie tylko - bo również z Francji czy z Niemiec, czyli kraju w znacznej mierze katolickiego. Otóż występuje duża zbieżność cywilizacyjna między tym regionem Europy a Stanami Zjednoczonymi. Odmiennie jest w przypadku świata śródziemnomorskiego, gdzie w polityce panuje gwałtowność. Zresztą jakże podobna do polskiej.
- Jeśli źródłem godnej pozazdroszczenia kultury niekoniecznie jest wyznanie, to gdzie szukać tego źródła?
- W wynikającym z długotrwałej praktyki przekonaniu, że tak jest lepiej dla wszystkich uczestników życia społecznego i politycznego.
- Ale to znaczy, że tamtejsza klasa polityczna jest albo bardzo cyniczna, albo bardzo gruboskórna, jeżeli po festiwalu wylewania na siebie pomyj i szukaniu haków nagle amerykańscy politycy podają sobie ręce i zapominają o wzajemnych oskarżeniach.
- Deklaracji nie należy brać dosłownie. Tak samo jak w Polsce nie traktujemy dosłownie zwrotów grzecznościowych typu: dzień dobry. To wypada mówić i mówi się nawet wówczas, gdy adresatowi tego zwrotu życzy się czegoś wręcz odwrotnego. Spokój, ład, porządek - o których źródło pan pyta - są konwencją, która wszystkim ułatwia życie. Zresztą takie społeczeństwo i takie państwo są bardziej odporne na zagrożenia z zewnątrz.
- Zgoda buduje, niezgoda rujnuje.
- Pan jeszcze wspomniał o gruboskórności... Tak, to prawda. Uczestnictwo w życiu politycznym w USA wymaga od poważnych amerykańskich polityków odporności na porażki i wiary w sukces "następnym razem". Jest to nieodzowna część zachodniej kultury politycznej.
- My aspirujemy do tego świata. Ale słowa nie pokrywają się z czynami...
- Są na to szanse, że w Polsce też będzie "jak w Ameryce". Jednak zmiana kulturowa wymaga czasu. Podejrzewam, że osiągnięcie amerykańskiego poziomu wymaga jeszcze pokolenia, czyli 20-25 lat. Ale przecież Polska może pójść też inną drogą. Ostrzejsze konflikty - prowadzące do większego rozbicia ze szkodą dla społeczeństwa i państwa - występują np. na Ukrainie, czyli po sąsiedzku. Tam parlamentarzyści biją się fizycznie.
Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas
Amerykanista. Uczelnia Vistula