Dr Bartłomiej Biskup: Ziobryści planowali to od dawna

2011-11-09 3:00

Plan Ziobry zakładał od początku powstanie nowej partii i klubu parlamentarnego. W tym wypadku mniej chodziło o czynniki osobiste, jak lojalność, solidarność z Ziobrą. Choć niewątpliwie stały wcześniej u podstaw występowania po stronie trójki posłów. Teraz to tylko kwestie organizacyjne.

"Super Express": - Dlaczego aż 16 posłów, choć wiedzą jak skończył PJN, stworzyło konkurencyjnego wobec PiS klub ziobrystów? Rozumiem, że bardziej znani posłowie Kempa i Mularczyk nie mieli wyjścia. Ale ci z tylnych rzędów?

Dr Bartłomiej Biskup: - Plan Ziobry zakładał od początku powstanie nowej partii i klubu parlamentarnego. To logiczne. W tym wypadku mniej chodziło o czynniki osobiste, jak lojalność, solidarność z Ziobrą. Choć niewątpliwie stały wcześniej u podstaw występowania po stronie trójki posłów. Teraz to tylko kwestie organizacyjne.

- Posłowie nowego klubu odczytali zamiary Jarosława Kaczyńskiego i je wyprzedzili, czy zaskoczyli go swoją decyzją?

- Trudno powiedzieć, kto kogo wyprzedził. Myślę, że obie strony świetnie wiedziały, co robią i swoje działania głęboko przemyślały. Mówię tu szerzej, o całym ruchu. Takie rzeczy planuje się wcześniej. Organizowali się ziobryści, a prezes Kaczyński miał na pewno wielu lojalnych członków, którzy zwracali na to uwagę. Mogło być tak, że to Ziobro wyprzedzał o pół kroku Kaczyńskiego. Teraz musi przekonywać do siebie prawicowy elektorat.

- Prawicowy elektorat może pamiętać żenujące podziały prawicy z lat 90. Spektakl "jednoczenia". Prezes PiS miał premię od wyborców za to, że potrafił to przeciąć i złapać towarzystwo za twarz.

- I dlatego Zbigniew Ziobro wiele ryzykuje. Strategia Kaczyńskiego zakłada, że ta partia Ziobry zostanie zmarginalizowana. Całą swoją postawą prezentuje pewność, że choć tylu ludzi odeszło, to PiS nic się nie stało. I że z Ziobrą będzie podobnie. Ziobro ryzykuje też, bo Kaczyński jest niewątpliwym przywódcą polskiej prawicy. Popularność "Solidarnej Polski" wisi na razie wyłącznie na popularności Ziobry.

- Wyprowadzi jakieś struktury PiS?

- Nowym klubem Ziobro usiłuje właśnie wypełnić lukę organizacyjną. Dziś wygląda na to, że Kaczyński może wyjść z tego starcia zwycięsko.

- Czy europosłów Ziobrę i Kurskiego mógł zachęcić do tego zdecydowanego ruchu sukces Palikota? Zobaczyli, że warto spróbować?

- Nie wydaje mi się. Prawica to zupełnie inni wyborcy i uwarunkowania. I po tej stronie losy PJN czy Marka Jurka nie zachęcały do czegokolwiek. Partia Ziobry nie powstała też, by epatować skandalem. Nie mogłaby też liczyć na sympatię mediów, co u Palikota miało duże znaczenie.

- Jak dużą szansę ma Ziobro na ekspansję na prawicy? W końcu do tej pory miał opinię polityka mniej otwartego niż Kaczyński.

- To kolejne ryzyko. Popularność i rozpoznawalność niekoniecznie musi się przekładać na charyzmę lidera politycznego. Kaczyński ma tu olbrzymią przewagę. Ziobro ma dziś poparcie kilku procent, ale trudno to traktować poważnie. Musi to utrzymać przez lata.

- Ziobrę poniosło i zamiast poczekać, aż starszy lider odejdzie, chciał więcej władzy już teraz?

- Może czuł, że jego pozycja w PiS słabnie na tyle, że nie znajdzie się na listach do Europarlamentu w 2014 roku? Może to było teraz albo nigdy, bo popularność za kilka lat przeminie? Jeżeli w długiej perspektywie ta nowa partia nie zdobędzie 10 proc. stabilnego poparcia, może to oznaczać, że nawet ta popularność to zdecydowanie za mało, by przetrwać.

Dr Bartłomiej Biskup

Politolog, Uniwersytet Warszawski