„Super Express”: – W tle afery wokół KNF trwają w parlamencie prace nad przepisami pozwalającymi na przejmowanie banków komercyjnych i spółdzielczych, gdy znajdą się w trudnej sytuacji finansowej. Lex „bank za złotówkę” to szansa czy zagrożenie dla systemu bankowego?
Dr Andrzej Sadowski: – Przede wszystkim to realizacja unijnej dyrektywy, która nas jako klientów obciąża kosztami tzw. restrukturyzacji. Unia Europejska zwyczajnie ingeruje w rynek bankowy, zakładając, że sytuacja w pewnym momencie może być dramatyczna, więc i Polska do tego typu myślenia się dostosowuje. Administracja rządowa może wkroczyć do banku będącego w trudnej sytuacji finansowej razem z kuratorem i wprowadzić tam swoje rządy. Tyle, że to nie rząd – bo on nie ma pieniędzy – będzie płacił za nieudolne zarządzanie przez szefostwo banków. Nie będzie płaciło też ich szefostwo, ale my wszyscy – jako podatnicy i klienci banków.
– Jak rozumiem, argumenty Ministerstwa Finansów to sprawdzony przy okazji problemów SKOK-ów instrument, w którym nie ma nic kontrowersyjnego.
– To w ogóle ciekawe, że mamy silnie regulowany – żeby nie powiedzieć przeregulowany – rynek bankowy i mimo wszystko normy i instrumenty ostrożnościowe w ogóle zdają egzamin, skoro niektóre banki mają poważne problemy i trzeba szukać rozwiązań, które pozwolą je ratować. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w obliczu kryzysu to my wszyscy musimy płacić za ratowanie źle prowadzonych instytucji bankowych. W Szwecji kilka lat temu za kryzys sektora bankowego musieli zapłacić menedżerowie i akcjonariusze banków, a nie ich klienci i podatnicy. Dziś realizuje się rozwiązania, które idą w przeciwnym kierunku, ale czy to coś nowego?
– Kiedy branża bankowa urosła do rangi głównego sektora gospodarki i od ich stabilności zależy stabilność całego systemu, publiczne ratowanie banków to raczej norma.
– To już zaczęło się wcześniej. Klienci od dawna płacą za błędy banków – czy to tracąc swoje pieniądze, czy to dofinansowując ich restrukturyzację. Proszę zwrócić uwagę, że gdy lata temu różne renomowane banki w Polsce sprzedawały azjatyckie fundusze agresywnego inwestowania zwykłym klientom, którzy nie mieli pojęcia o ryzyku i straciły ogromne pieniądze, zapadła po prostu cisza. Gdy jednak banki wskutek swoich błędnych decyzji znajdują się na krawędzi, to my wszyscy musimy łożyć na ich ratowanie. Podobnie będzie działać to rozwiązanie, które popularnie nazywa się „bank za złotówkę”. Koszty dokapitalizowania ich poniesiemy my wszyscy – zwykli obywatele i klienci banków.
Rozmawiał Tomasz Walczak
Dr Andrzej Sadowski o "bankach za złotówkę": Koszty poniosą klienci i obywatele
2018-11-19
5:00
Czy procedowana w parlamencie ustawa o przejmowaniu zadłużonych banków jest niebezpieczna dla klientów banków? Odpowiada prezydent Centrum im. Adama Smitha, dr Andrzej Sadowski.
i