Andrzej Sadowski

i

Autor: East News

Dr Andrzej Sadowski dla SE: Za drożyznę odpowiada rząd

2018-09-05 5:21

Za wzrost cen odpowiada rząd, który bardzo mocno zaingerował w gospodarkę. Rosnące ceny masła lub mleka nie zwiastują dramatu, ale świadczą o tym, że rząd za bardzo działa przeciw konsumentom - mówił w rozmowie z Super Expressem ekonomista dr Andrzej Sadowski. 

„Super Express”: – Coraz więcej osób ma poczucie, że życie staje się coraz droższe. Jest drogo, będzie jeszcze drożej?
Dr Andrzej Sadowski: – Na razie nie grozi nam jakaś dramatyczna drożyzna, choć faktycznie jest ona odczuwalna. Jeśli zastanawiamy się, czemu życie staje się droższe, to odpowiedź jest prosta. Za wzrost cen odpowiada rząd, który bardzo mocno zaingerował w gospodarkę. Rosnące ceny masła lub mleka nie zwiastują dramatu, ale świadczą o tym, że rząd za bardzo działa przeciw konsumentom. Wszystko może się zmienić w zależności od tego, czy i w jaki sposób będzie pogłębiał się kryzys, który w zasadzie trwa od 2008 r.
– Podobno ten kryzys dawno już za nami. Ale wielu wieszczy, że nowy wkrótce ma w nas uderzyć. Wtórują im szefowie placówek bankowych, którzy boją się wybuchu kryzysu w Unii Europejskiej w najbliższych pięciu latach. Pan też czuje to zagrożenie?
– Kryzys towarzyszy nam właściwie na co dzień. Żyjemy z kryzysem, który co jakiś czas się zaognia i eskaluje. Na razie jest względnie dobrze.
Na razie?
– Niestety, ingerencja państwa w gospodarkę, z którą mamy ciągle do czynienia od wybuchu kryzysu z 2008 r., sprawia, że gospodarka nie jest zbyt stabilna. W ogóle warto zwrócić uwagę, że kiedyś nie było na świecie kryzysów. Były jedynie spowolnienia związane z cyklami koniunkturalnymi oraz „dołki” związane z większym bezrobociem. Wówczas taki stan trwał kilka miesięcy. Generalnie było trochę gorzej, ale nie uznawano tego za kryzys. Zjawisko kryzysu pojawiło się wtedy, gdy rządy zaczęły zmieniać cykle koniunkturalne. Większa ingerencja rządów w sferę koniunktury zaowocowała wydłużeniem się kryzysów.
– Mówi pan, że kiedyś załamanie trwało kilka miesięcy. Teraz trwa latami. Dlaczego?
– Często powodem takiego stanu rzeczy są pomysły rządu, który w ramach walki z kryzysem zwiększa „inwestycje”, które w dużej mierze są bez sensu. Tak jakby ktoś nam kazał wykopać dołek tylko po to, aby go zakopać. Z punktu widzenia ekonomii nie ma to żadnego sensu. Nie ma wartości wykonywanej, więc nikt na tym nie zyskuje. Podobnie było z kryzysem z 2008 r. Okazało się, że drukowanie pieniędzy, które ma miejsce w Europie od kilku lat, niewiele pomogło. I znów na horyzoncie pojawia się kolejne załamanie. Można podziękować za to tym, którzy wierzą, że państwo może regulować gospodarkę.