Sławomir Jastrzębowski: Dowiemy się czegoś z przecieku?

2010-11-30 7:00

Ciągle wyczekujemy. Na jakąś powalającą informację. Czekamy i czekamy. Dowiemy się wreszcie czegoś ciekawego, czy się nie dowiemy? Czegoś o polskiej dyplomacji i o polskich dyplomatach. Nie wiadomo.

Pytanie postawione kilka dni temu z okazji ostatniego wycieku tajnych amerykańskich dokumentów, za którym stoi portal WikiLeaks, ciągle jest bez odpowiedzi. Dzięki przeciekowi dowiedzieliśmy się nieco, co Amerykanie sądzą o Putinie, Miedwiediewie, Merkel i wielu innych politykach. Ale naprawdę ciekawe byłoby dowiedzieć się, co nasi potężni sojusznicy sądzą o naszych politykach.

Przeczytaj koniecznie:  Co ujawnia WIKILEAKS: materiały o Polsce - LINKI

Jak ich oceniają, do kogo porównują, jak oceniają ich działania. Jestem przekonany, że wyobraźnia niejednego dziennikarza i polityka w ciągu kilku ostatnich dni skupiała się właśnie na tym. Te pytania zadawane w bezsenne noce przez co najmniej kilku ministrów i paru ambasadorów: a jeśli wyjdzie na jaw, że Amerykanie nazywają mnie... Kilka interesujących charakterystyk o naszych byłbym w stanie sam stworzyć (oczywiście tylko do użytku wewnętrznego, nie narażając się z powodu subiektywnej prawdy na procesy).

To, co wynika w tej chwili z przecieków, a co dotyczy Polski, właściwie wiedzieliśmy albo bez wysiłku mogliśmy się domyślić. Że "minie całe pokolenie, zanim rosyjska opinia publiczna będzie w stanie pogodzić się z utratą wpływów od Polski przez kraje nadbałtyckie po Ukrainę i Gruzję" albo że dobrzy sąsiedzi to "całkowicie ulegli podkomendni". Prawdę powiedziawszy banały, a nie dyplomacja. Czekamy z nadzieją.