Chyba nie ma na polskiej scenie politycznej większych rywali niż Donald Tusk i Jarosław Kaczyński. Politycy bez przerwy wbijają sobie szpile, wytykają sobie wzajemnie błędy czy naśmiewają się ze swoich potyczek… Panowie nie przepuszczą żadnej okazji, by dać sobie prztyczka. Donald Tusk tym razem postanowił rzucić byłemu wicepremierowi wyzwanie! Warto przypomnieć, że 3 września Jarosław Kaczyński wznowił swój objazd po Polsce, podczas których przemawia do zebranych ze sceny, a spotkania są pilnie strzeżone przez policję.
W NASZEJ GALERII PONIŻEJ ZOBACZYSZ, JAK DONALD TUSK ŚWIĘTOWAŁ URODZINY WNUCZKI
- Bardzo bym chciał, żeby oprócz spotkania ze swoimi zwolennikami w zamkniętych salach, (Jarosław Kaczyński) pojechał – mogę dać parę adresów, może być Końskie, gdzie padnie fabryka ceramiczna, może być Ostrowiec z hutą Celsa, to może być Sandomierz, to może inna dowolnie wybrana mała, średnia czy duża firma, która jest zależna od cen energii. I żeby pogadał z tymi ludźmi – mówił lider PO w Konstantynowie Łódzkim.
Podkreślił tym samym różnicę między sobą a swoim rywalem, bowiem Donald Tusk podczas spotkań z mieszkańcami zazwyczaj stoi między nimi, ewentualnie przed mikrofonem, bez mównicy i sceny. Nie korzysta także z obstawy policji.
Zobacz: Mieli dyskutować o cieple dla Polaków, robili głupie miny. Tak pracują posłowie
Lider PO, będąc w zakładzie włókienniczym Biliński, mówił o przerażeniu przedsiębiorców wysokimi cenami gazu. Obawiają się, że przez wzrost cen surowców ich działalność może się szybko zakończyć.
- Tutaj nie powinien stać lider opozycji, ale najwyższy państwowy urzędnik, premier, albo lider partii rządzącej, bo ja mogę dzisiaj apelować a oni mogą dzisiaj podjąć decyzję. Więc, chłopie, jak już tak jeździsz, to powiedz, co zrobisz, aby uratować przed upadkiem setki polskich firm – mówił były premier.
Można przypuszczać, że to kolejne wyzwanie, jakie Donald Tusk rzuca Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wcześniej proponował wspólną debatę, jednak nie doczekał się na odpowiedź.