Dominik Tarczyński

i

Autor: Karol Serewis Dominik Tarczyński

Dominik Tarczyński: My nie udajemy, że pracujemy za darmo

2018-02-14 3:00

Poseł Prawa i Sprawiedliwość Dominik Tarczyński komentuje w "Super Expressie" przyjęcie gigantycznych premii przez ministrów z rządu PiS: - Tańsze państwo ma być w tym sensie, że politycy nie okradają podatników, płacąc za swoje luksusy pieniędzmi Polaków. Różnica między nami a politykami Platformy jest taka, że oni wszystko chcieli sprzedać. Praca naszych ministrów przyniosła zaś wiele korzyści dla Polski.

- "Super Express": - Wysokość premii dla ministrów budzi kontrowersje. Kwoty nagród sięgają od 65 tys. zł do 82 tys. zł brutto. PiS tak wiele mówił o potrzebie taniego państwa i okrojeniu dodatków. I okazało się, że to utopia?

Dominik Tarczyński: - Mówiliśmy o tańszym państwie w perspektywie ośmiorniczek, kolacji z Kulczykiem oraz w kontekście płacenia za prywatne fanaberie pieniędzmi podatników!

- Nagrody też są z pieniędzy podatników.

- Ale te ośmiorniczki nie wchodzą w kodeks pracy ministrów i rządu. Tańsze państwo ma być w tym sensie, że politycy nie okradają podatników, płacąc za swoje luksusy pieniędzmi Polaków. Różnica między nami a politykami Platformy jest taka, że oni wszystko chcieli sprzedać. Praca naszych ministrów przyniosła zaś wiele korzyści dla Polski.

- Więc nagrody się należą i tyle?

- Trudna praca musi być odpowiednio wynagrodzona. Każdy, kto ma dobrą firmę, chce, aby jej pracownicy byli dobrze wynagradzani i by firma dobrze się rozrastała. Polska się rozrasta, a wraz z nią portfele Polaków. To wszystko dzięki naszym ministrom, którzy podjęli się odpowiedzialności, by dla Polaków pracować. Podkreślmy, że ministrowie zarabiają znacznie mniej niż posłowie. To nie jest kwestia nagrody. To pojęcie jest błędne. Należy mówić, że to część wynagrodzenia za dobrą pracę. Platforma żarła ośmiorniczki za publiczne, a my za publiczne się nie bawimy. My tylko pracujemy.

- Przydzielanie nagród ministrom wyrzuconym z rządu lub nagradzanie nowych, zanim popracowali, jest na miejscu?

- Absolutnie tak. Mieli swoją pracę, którą wykonali, więc dostali premię. Premier Kaczyński mówił, że nie ma zarzutu w stosunku do ministrów, którzy wykonali zadanie i odeszli. Nowi ministrowie także powinni być nagradzani za to, że podjęli się pracy na rzecz Polski. To duża odpowiedzialność. Jeżeli rząd ma dobre wyniki, to nie widzę podstaw, by nie pochwalić ministrów dodatkiem w formie pieniężnej.

- Zarzuty o rządowej rozpuście są bezzasadne?

- Oczywiście! To populizm i hipokryzja. Nie chcemy przecież dziadowskiego państwa. Przez dwa lata mamy lepsze od zapowiadanych efekty, jeżeli chodzi o wzrost płac i inne wdrożenia. My nie robimy fuszerki i nie udajemy, że pracujemy za darmo. Politycy PO wydawali czterokrotnie więcej niż my.

- Ma pan jakiś pomysł, w jaki sposób ministrowie powinni spożytkować swoje nagrody? Może jakiś zbożny cel?

- To są ich prywatne pieniądze i mogą je wydać jak chcą. Zbożne cele to populizm. Może naczelny "Super Expressu" przekaże na takie cele swoje wpływy z gazety?

Zobacz: TYLKO W SE! Gigantyczne nagrody dla rządu PiS