Dominik Kolorz

i

Autor: Katarzyna Zaremba Dominik Kolorz

Dominik Kolorz: Zwolennicy KOD zorientują się, że to polityczna rozróba

2016-01-25 3:00

Lider Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz o demonstracjach przeciwko rządowi Beaty Szydło

"Super Express": - Solidarność skrytykowała sztandarowy program rządowy 500 zł na dziecko. Dlaczego?

Dominik Kolorz: - Nie może być tak, że kryterium dochodowym przy zapomodze na pierwsze dziecko są zarobki na poziomie minimum socjalnego. Jeżeli celem tego projektu jest zwiększenie demografii i uratowanie systemu emerytalnego, to przez takie obostrzenia ten cel się nie spełni. Jeżeli ktoś zarabia najniższe wynagrodzenie, czyli 1200 zł na rękę, to świadczenia nie dostanie. Umówmy się, że dla kogoś, kto zarabia tak małe pieniądze, 500 zł stanowi poważny zastrzyk finansowy. Młode małżeństwo mogłoby się na kolejne dziecko decydować. Natomiast w sytuacji osoby zarabiającej 10 tysięcy miesięcznie kilkaset złotych nie zmienia wiele. Naszym zdaniem powinny być te kryteria podwyższone.

- Pan był jednym z liderów Ruchu Kukiza, jednak nie zdecydował się na start w wyborach do Sejmu. Jak ocenia pan parlamentarną działalność kolegów?

- Grupę "40 rozbójników" Ruchu Kukiza uważam za bardzo przyzwoity klub. Nie jest to sensu stricto opozycja czy koalicja, ale bardzo często zabierają głos merytorycznie i sensownie. Składają wiele cennych propozycji, jak choćby ta w sprawie kompromisu wokół Trybunału Konstytucyjnego, by Sejm wybierał sędziów większością 2/3 głosów. To poprawka Ruchu Kukiz'15 spowodowała, że będzie duża ustawa medialna i że prace nad nią muszą być rozpoczęte szybko. Jest tam wielu świetnych ludzi, niektórzy mają poglądy za bardzo liberalne, wolnościowe, ale właśnie na różnorodności polega fenomen tego ruchu. Co do przyszłości jestem umiarkowanym optymistą.

- Skoro o liberałach. Jako związkowiec jak odnosi się pan do propozycji zmniejszenia budżetu Polskiej Inspekcji Pracy wysuniętej przez Kukiz'15?

- Fatalnie! Polska była pierwszym krajem w Europie, gdzie Państwowa Inspekcja Pracy została powołana. Do jej powstania doprowadził marszałek Józef Piłsudski w 1919 roku. Celem PIP jest najzwyczajniej w świecie pilnowanie przestrzegania prawa wobec pracowników, przestrzegania warunków pracy. Oczywiście, że wymaga reform zwiększających jej kompetencje, skuteczność. Ale obcięcie pieniędzy jest nieporozumieniem i koledzy z Kukiz'15 oraz z PiS powinni sobie na komisji polityki społecznej o tym spokojnie porozmawiać.

- Ale tu chyba chodziło o to, że pieniądze na PIP nie służą celom, do jakich instytucja ta została stworzona...

- Oczywiście, jakaś racja jest, że być może część pieniędzy była wydatkowana niezgodnie z przeznaczeniem. Ale to nie oznacza, że należy instytucję tę rozmieniać na drobne. Przeciwnie, należy ją wzmocnić. Zwiększyć uprawnienia kontrolerów, tak by mogli skutecznie bronić prawa pracy, jak jest to w całym cywilizowanym świecie.

- Ruch Kukiz'15 opuścił poseł Kobyliński, który przeszedł do Nowoczesnej Ryszarda Petru. Kandydował z okręgu kierowanego przez pana. Co się stało?

- Jest w tym też trochę mojej winy, bo zaufałem mężom zaufania, którzy, budując oddolnie listę, przekonywali, że poseł Kobyliński jest najlepszym wyborem do obsadzenia pierwszego miejsca na liście do Sejmu. Pewnie nie wiedzieli, że najprawdopodobniej był już wcześniej w jakimś układzie, miał zamiar odejść do Platformy lub Nowoczesnej. Zaskoczył mnie bardzo niemile. To zdrajca, który nie zasługuje na żadne uznanie polityczne. Myślę, że to nauczka na przyszłość i takie pomyłki zdarzać się nie będą.

- Nowoczesna, do której Kobyliński przeszedł, staje się dziś największą siłą opozycyjną.

- Staje się największą siłą opozycyjną dzięki wsparciu mediów. Nie jest to na scenie politycznej żadna nowość. Nowoczesna miała przecież stworzyć koalicję z Platformą. Zasilają ją albo ludzie od Komorowskiego, albo z PO, albo z innych kręgów układu rządzącego Polską od dziesięciu lat. Nie ma tam ludzi, którzy mogliby zagwarantować jakieś konstruktywne i sensowne rozwiązania. Widać to choćby przy sprawie Trybunału Konstytucyjnego, gdzie ewidentnie Nowoczesnej chodzi o jak najszybszy powrót do starego systemu, a nie wprowadzanie pozytywnych zmian w Polsce.

- To formacja liberalna, prezentująca liberalizm w stylu Leszka Balcerowicza. Jednak elektorat Nowoczesnej jest zdecydowanie szerszy niż grupa o poglądach liberalno-monetarystycznych. Skąd się to bierze?

- Ludziom, którzy na własnej skórze odczuli skutki reform Balcerowicza, a dziś popierają Nowoczesną, po prostu się dziwię. Z drugiej strony - media mają dużą siłę kreowania poglądów. Myślę, że uczestnicy demonstracji KOD to często uczciwi ludzie, którzy przychodzą na te demonstracje, bo uwierzyli mediom straszącym, że demokracja w Polsce jest zagrożona, że za chwilę będzie tu Białoruś, putinizacja. A nic się nie dzieje.

- To skąd te protesty?

- Jak się kłamstwo powtarza tysiąc razy, to w społecznym odbiorze będzie uważane za prawdę. To goebbelsowska zasada, w którą wielu ludzi niestety wierzy. Z drugiej strony należy sobie zadać pytanie, gdzie byli ci wszyscy ludzie, gdy za rządów PO Solidarność protestowała przeciwko łamaniu praw pracowniczych czy gdy strzelano do górników w Jastrzębiu. Teraz nie dzieje się nic, mamy jedynie obrzydliwy polityczny spór. A ludzie wychodzą w obronie demokracji. Myślę, że prędzej czy później większość z nich zorientuje się, że dała się wkręcić w polityczną rozróbę. Dobrym przykładem jest debata w Parlamencie Europejskim, gdzie ci, którzy donieśli na Polskę, to zwyczajni chuligani polityczni. Też powinni być rozliczeni. Donosicielstwo było czymś najbardziej obrzydliwym w poprzednim systemie, jest obrzydliwe i dzisiaj. Nie powiem, co mi się w kieszeni otwiera, gdy widzę coś takiego.

- Najostrzejsze stanowisko miał lider frakcji liberalnej Guy Verhofstadt...

- Wiadomo, co przeszkadza liberałom - podatek bankowy, uszczelnienie systemu podatkowego, aby korporacje płaciły wreszcie podatki w Polsce, a nie transferowały pieniędze za granicę. Chłopcy wiedzą, w co grają i o co grają. Jak pan Petru dojdzie do władzy, to dalej będą mogli robić kasę, a przeciętny Polak będzie zapier...ał za tysiąc złotych miesięcznie.

- Pojawił się niedawno tekst w "Foreign Policy", którego autorzy sugerują, że w sprawy polskie powinni wtrącić się Amerykanie i ukarać polski rząd na przykład odebraniem organizacji szczytu NATO w Warszawie. To realne?

- Barack Obama niech interweniuje tam, gdzie jest potrzeba, a nie w Polsce. No na miły Bóg, to wzywanie do interwencji obcych wojsk? Jak Jaruzelski czy Targowica? Wiemy, jak się takie działania skończyły. Myślę, że coraz więcej Polaków ma świadomość tego, o co tym, którzy takie awantury rozpętują, chodzi. A chodzi im o utrzymanie władzy, pozycji, układu.

ZOBACZ: Lider KOD: Nasza wolność jest zagrożona. Manifestacja KOD w Warszawie. ZAPIS RELACJI NA ŻYWO

Nasi Partnerzy polecają