Dzięki Andrzejowi Dudzie doczekali się drogi do kościoła
Trwają roboty drogowe kilkadziesiąt metrów od apartamentowca na obrzeżach Krakowa. Jedno 150-metrowe mieszkanie należy do pary prezydenckiej. Niebawem mieszkańcy będą mogli w kilka minut dojść szerokim chodnikiem do parafialnego kościoła czy szkoły podstawowej. Walczyli o tę inwestycję od kilkudziesięciu lat. Dziś dziękują opatrzności, że "dostali" ważnego sąsiada. – Urzędnicy wreszcie popatrzyli na nas łaskawym okiem – mówią.
Dudowie kupili apartament w 2018 roku w grudniu w zielonej części Krakowa. Tuż obok mieszkania prezydenta znajduje użytek ekologiczny, gdzie można wyjść na spacer, pobiegać, pojeździć na rowerze. Trzeba jednak pokonać fragment ruchliwej drogi pozbawionej chodnika czy utwardzonego pobocza. Niebezpieczny jest też spacer do leżącego 400 m dalej kościoła. Jest, a raczej był.
– Od 30 lat walczyliśmy o naprawę drogi i chodnik, bo strach było iść ulicą – mówi pan Paweł, jeden z sąsiadów prezydenta. – Jeszcze w 2016 r. miasto odrzuciło nasz wniosek do budżetu obywatelskiego o budowę chodnika. Jak się dowiedziałem, że zamieszka tu Andrzej Duda, pomyślałem, że problem się skończy. I tak się stało! – dodaje. Miasto zleciło prace projektowe po tym, jak prezydent kupił mieszkanie w okolicy.
Dziś na ul. Górnickiego trwa budowa 280-metrowego chodnika, ścinane są drzewa i krzewy. Wykonano odwodnienie. Ma się pojawić przejście dla pieszych. Na inwestycję miasto znalazło 1 mln 400 tys. zł. W Zarządzie Dróg Miasta Krakowa słyszymy, że nacisków ze strony urzędników prezydenckich absolutnie nie było.
– To nie Duda, tę inwestycję wywalczyła radna Teodozja Maliszewska z PO. Starała się o nią sześć lat – mówi lokalny polityk. Radna nie zaprzecza.