Przetarg odbył się w samo południe, w czwartek (19 sierpnia). Towaru, ma się rozumieć, nie można było oglądać w Warszawie, ale w jego naturalnym miejscu stacjonowania. Albo na zdjęciach, po otrzymaniu hasła dostępu do folderu. ORP „Kondor”, bo to jego jako pierwszego wystawiono na sprzedaż, jest pochodzenia norweskiego, ale rodowodu i wykonania niemieckiego. Zaliczane do typu 207 okręty klasy Kobben, specjalnie zaprojektowane i wybudowane dla Norwegii, były przeznaczone do działań przybrzeżnych. Stąd ich, jak na ten rodzaj okrętów wojennych, małą masa i rozmiar – ok. 450 t wyporności i prawie 47 m długości, a w tym wszystkim 18-osobowa załoga. Dla porównania: ORP „Orzeł”, produkcji radzieckiej z lat 80. (norweskie to myśl techniczna z lat 60.) ma prawie 73 m długości, 2460 t wyporności na powierzchni i 60-osobową załogę. To zresztą jedyny sprawny względnie ORP w Dywizjonie Okrętów Podwodnych 3. Flotylli Okrętów. Marynarka Wojenna otrzymała od Norwegii 4 Kobbeny. Weszły do służby w latach 2002-2004. Jako pierwszy z linii wycofany został (w grudniu 2017 r.) „Kondor”.
By wystartować w przetargu trzeba było wpłacić 10 proc. ceny wywoławczej. Ile? Nie wiadomo. – To są dane niejawne – powiedziała nam Małgorzata Weber, rzeczniczka prasowa AMW. Nabywca dostanie nie tylko okręt (jednak bez tzw. płynów eksploatacyjnych i urządzeń do zapisywania i odczytywania danych cyfrowych), ale także – jak w dobrym autosalonie z używanymi samochodami – wszelkie tzw. serwisówki, tj protokół klasyfikacyjny okrętu, wykaz dokonanych napraw i przeglądów oraz i 27 tomów dokumentacji techniczną w języku norweskim.
Rzecz tylko w tym, że w czwartek „Kondora” nie sprzedano. Dostaliśmy maila od pani Weber następującej treści: „19 sierpnia br. w Agencji Mienia Wojskowego o godz. 12.00 odbył się publiczny przetarg pisemny nr 15/S/2021 na sprzedaż rzeczy ruchomych koncesjonowanych. Z przetargu wycofana została pozycja nr 222: OKRĘT PODWODNY T.207 KOBBEN, nr fabryczny: 297, rok produkcji 1964. Trwający proces zagospodarowania przekazanego do AMW okrętu podwodnego wymaga jeszcze dodatkowych uzgodnień i dopełnienia procedur…”.
Co trzeba uzupełnić? Tego nie wiadomo, bo tajne przez poufne. Może okręt będzie mógł kupić każdy, a nie tylko ktoś „koncesjonowany”. Kto wie, czy na takiej militarnej konstrukcji nie można byłoby zarobić na cywilnej działalności. Tymczasem „Kondor” czeka na kupca, a Marynarka Wojenna – na nowe (albo prawie nowe) okręty podwodne. Dziś nasza podwodna flota to jeden, jedyny „Orzeł”, który ma już 35 lat. W grudniu 2016 r. poseł PiS Michał Jach powiedział w Szczecinie podczas debaty „Polski przemysł stoczniowy - technologiczne i organizacyjne wyzwania: – Chcielibyśmy, aby do końca 2017 r. udało się wybrać dostawcę trzech nowych okrętów podwodnych „Orka” dla Marynarki Wojennej…”. Chodziło o program „Orka”. Dostawcy nie wybrano. Nie wydano pół miliarda euro za okręt. Za to stare Kobbeny trafiły do Agencji Mienia Wojskowego. Kto je weźmie na żyletki?
Polecany artykuł: