Komorowski zniechęca Rafał Ziemkiewicz, "Rzeczpospolita"
Sondaże badają tylko tych wyborców, którzy chcą informować o swych preferencjach politycznych. Część pytanych odmawia deklaracji, na kogo zagłosuje, a część może oszukiwać ankieterów. Kaczyński pomimo zmiany wizerunku ma swój stały elektorat. Teraz mógł się też ujawnić ten ukryty, który z powodu zmasowanej kampanii nienawiści do Kaczyńskich, mógł się wstydzić głosowania na niego. Z kolei wyborcy Komorowskiego są dużo mniej zdecydowani, po prostu nie chcą zwycięstwa Kaczyńskiego. Wybory wygrywa się dzięki zmobilizowaniu niezdecydowanych. Tymczasem Komorowski nie próbuje przekonywać do siebie, a raczej zniechęca. Miękki elektorat znacznie łatwiej się wykrusza. Kandydatem liberalnym, nowoczesnym i alternatywnym miał być Olechowski, ale tę szansę zmarnował. Wykorzystał ją Napieralski.
Zbyt ostrożny Napieralski Jacek Żakowski, "Polityka"
Wbrew pozorom poparcie dla Kaczyńskiego wcale nie wzrosło. Po prostu teraz ujawnił się jego ukryty elektorat. Dziś przyznanie się do głosowania na niego jest mniejszym obciachem niż jakiś czas temu. Bo postawił na bardziej umiarkowane skrzydło PiS. Natomiast entuzjazm dla Komorowskiego maleje, bo nie umie zmobilizować swego elektoratu. Mamy do czynienia z miękką stabilizacją - ani nie odpycha, ani nie przyciąga. Jak wielu polityków konserwatywnych jest zbyt umiarkowany w swych wypowiedziach i zachowaniu. Nie dziwi mnie też, że na trzeciej pozycji w sondażach zamiast Olechowskiego mamy Napieralskiego. Tamten nie ma dziś nic wyjątkowego do przekazania. Zresztą jest kojarzony z PO-PiS. Natomiast Napieralski jest programowo inny od całej trójki i mógłby mieć nawet lepszy wynik od obecnego. Mógłby, bo teraz brakuje mu zdecydowania. Jest zbyt ostrożny.
Świetna kampania PiS dr Wiesław Gałązka, Dolnośląska Szkoła Wyższa
Polacy coraz rzadziej kojarzą pojęcie demokracji z wolnością wyboru i swobodami obywatelskimi. Badania wykazują, że niewiele ponad 60 proc. z Polaków popiera demokrację. Wielu z nas dostrzega konieczność zapanowania rządów silnej ręki. Pamiętając ideę IV RP, najbardziej z "robieniem porządku" kojarzy nam się właśnie Kaczyński. Zaraz po tragedii smoleńskiej wielu ludzi zaczęło odczuwać względem niego współczucie. Świetnie prowadzi kampanię. Stąd wzrastające poparcie dla niego. Z kolei Platforma przez dwa i pół roku nie dokonała niczego wielkiego, żebyśmy ją teraz nagle pokochali i poparli jej kandydata. Bronisław Komorowski stale popełniając gafy, zraża do siebie wyborców. Natomiast atutem Napieralskiego jest stosunkowo młody wiek. Siły dodaje mu również to, że od wyników wyborów zależy jego dalsza kariera.
Zniknięcie pomogło prof. Andrzej Falkowski, SWPS
Wyniki sondaży obrazują pewną prawidłowość dotyczącą psychiki wyborców. Z moich badań nad kształtowaniem się wizerunku polityków wynika, że jeśli często prezentują się publicznie, to nieuchronnie generują skojarzenia pozytywne i negatywne. Ponieważ Komorowski jako p.o. prezydenta jest bardzo widoczny, musi liczyć się z negatywnymi emocjami wokół siebie. Gdy swego czasu zniknął ze sceny politycznej Cimoszewicz, po krótkim czasie wygasły skojarzenia negatywne związane z jego osobą i pozostały wyłącznie te pozytywne. Kaczyński stosuje teraz dość przemyślaną i skuteczną strategię wygaszania negatywnych skojarzeń. Po tragedii smoleńskiej rzadko pokazywał się w mediach, a jeszcze rzadziej zabierał głos. Pojawiła się wtedy tendencja do idealizacji nieobecnego. Dawne skojarzenia wrócą, ale dopiero za jakiś czas.
Pozytywny kontrast dla PO dr Wojciech Jabłoński, Uniwersytet Warszawski
W przypadku Napieralskiego mamy do czynienia z tzw. efektem momentum. Krótko mówiąc: ma dobrą passę. Teraz wszystko zależy od tego, czy jego sztab ma pomysł na to, jak podtrzymać zainteresowanie jego osobą.
Komorowski natomiast ponosi karę za brak pomysłu na kampanię. Do tego okazał się mistrzem słownych wpadek. Oczywiście wciąż ma szansę na zwycięstwo, ale tylko o włos i to dopiero w drugiej turze. Wzrost poparcia Kaczyńskiego można tłumaczyć tym, że ostatnio jego kampania nabrała dynamiki. Stwarza też pozytywny kontrast z Komorowskim w tym sensie, że to marszałek chce z nim iść na wojnę - myślę o pozwie w trybie wyborczym - a szef PiS i jego otoczenie zachowują spokój. Udało się im sprowokować Komorowskiego, zrobić z niego pieniacza.