Tomasz Walczak: Dlaczego Polska ciągnie się w ogonie

2014-10-18 4:00

Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), która skupia najbardziej rozwinięte państwa demokratyczne świata, znów nie pozostawia na Polsce suchej nitki. Według opublikowanego właśnie raportu w naszym kraju żyje się po prostu źle. Gorzej jest tylko w Turcji i w Meksyku.

Ciągniemy się w ogonie w takich kwestiach, jak rynek pracy, płace, służba zdrowia czy mieszkalnictwo. Jesteśmy prymusem w nierównościach społecznych (co akurat powodem do dumy nie jest) i - co znamienne - w edukacji. Czemu jest ona jedyną dziedziną naszego życia dobrze ocenianą przez wszelkiej maści ekspertów i nie musimy się za nią wstydzić?

Powód jest bardzo prosty - to jedyny obszar, który nadal dzielnie broni się przed urynkowieniem. Polskie szkoły to nadal w przeważającej mierze placówki publiczne, za dostęp do których nie trzeba płacić. Co więcej, nie ma w nich (przynajmniej w większej skali) widocznej na każdym poziomie życia segregacji ze względu na majątek. Polska edukacja jest egalitarna i dzieci bogatszych rodziców, z reguły lepiej się uczących ze względu na ich kapitał kulturowy, przebywają w klasie wspólnie z dziećmi tych mniej majętnych, ze względu na bariery finansowe skazanymi na gorszą edukację. Różnice się więc wyrównują z korzyścią dla poziomu wykształcenia. Czyli dla wszystkich!

Nie można tego powiedzieć o innych dziedzinach życia, badanych przez OECD. Rynek pracy sprzyja dziś biedzie, z utrzymującą się niską płacą i brakiem stabilizacji zatrudnienia, mieszkalnictwo jest tak drogie, że przy śmiesznie niskich pensjach wielu nie stać na własne lokum, a służba zdrowia - w teorii publiczna - staje się coraz bardziej skomercjalizowana. Logika rynku sprawia, że większości placówek zdrowia nie opłaca się utrzymywać niedochodowych obszarów, przez co dostęp do opieki medycznej jest tak fatalny i jedynym ratunkiem staje się często prywatna wizyta u lekarza. Nie zapłacisz, nie wyzdrowiejesz. A przy ogromnych nierównościach dochodowych coraz więcej osób musi się z chorobą pogodzić. Gdyby te dziedziny były lepiej wspierane przez państwo, mniej oddane niewidzialnej ręce rynku i bardziej chronione przed żywiołem darwinizmu społecznego, moglibyśmy się chwalić nie tylko jakością edukacji. A tak możemy co najwyżej pękać z dumy, że przodujemy w niskiej jakości życia.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Czytaj: Tomasz Walczak: Futbolowa zimna wojna na Bałkanach