Moja córka idzie w tym roku do przedszkola. Ale do prywatnego, bo w państwowym nie ma od dawna miejsc. Zdaję sobie sprawę, że jestem uprzywilejowany, bo mogę zapłacić, a nie każdy może.
Jeden z członków mojej rodziny zachorował i w szpitalu dowiedział się, że na badania będzie musiał w Polsce czekać kilka miesięcy. Ale w tym samym szpitalu powiedziano mu, że badania będzie miał zrobione natychmiast, jeśli zapłaci.
Dodam, że całe życie płacił składkę zdrowotną, nie wiadomo po co. Na weekend chciałbym pojechać na Mazury. Będę się wlókł z Warszawy wiele godzin wąską drogą, która co chwila się korkuje, i tak przez 200 kilometrów. Takie mamy drogi w całej Polsce.
Moje problemy są banalne. Takie problemy mają miliony Polaków. Powinni je rozwiązywać nasi politycy. Zastanawiać się, co zrobić, żeby młodzi Polacy byli świetnie wykształceni i dla Ojczyzny pracowali we własnym kraju, a nie na zmywaku w Londynie.
Co zrobić, żeby przedszkoli i żłobków było tyle, ile potrzeba. Jak zreformować służbę zdrowia, żeby chorzy starsi ludzie nie byli upokarzani, a ci bez pieniędzy nie byli skazywani na śmierć. Jak wybudować autostrady, zmniejszać przestępczość, zapewnić tani dostęp do szybkiego Internetu jak największej liczbie ludzi i tak dalej. Wczoraj przez kilka godzin obserwowałem w telewizji polityków różnych opcji, których my wybraliśmy. Obserwowałem, czym się zajmują. Oni nas mają gdzieś...