Dlaczego Komorowski wyciągnął Palikota? Komentarz redaktora naczelnego "SE"

2010-06-11 16:17

Platforma Obywatelska jest partią nowoczesną i decyzje podejmuje po szczegółowych analizach sondaży i nastrojów społecznych. Nic w tym złego. Tak się teraz robi politykę.

Eryk Mistewicz, specjalista od anatomii władzy (tak nawet nazywa się jego nowa książka) i doradca wielu polityków, napisał w swojej publikacji rzecz godną zastanowienia. W wyborach wygrywa ten polityk i ta partia, która opowie lepszą historię, która będzie miała lepszą narrację. Poklask wyborców, przekonanie ich do siebie zyskuje się dziś, według Mistewicza, właśnie krótkimi opowieściami i wypowiedziami, w których musi być sporo emocji.

Musi być sporo emocji. Te historie nie przychodzą do głowy wybitnym politykom, tylko specjalistom. Naprawdę znany lider może co najwyżej zasugerować temat, ale fachowej obróbce poddadzą go już specjaliści. Później nauczą klienta, co i jak ma mówić. Że to straszne? Niekoniecznie. Można spojrzeć na to jak na narzędzie, które ma określony cel.

Platforma Obywatelska wie o tym wszystkim, a książkę Mistewicza przeczytała chyba jako pierwsza. Jaką więc opowieść zdecydowała się teraz przekazać wyborcom? Opowieść Palikota. To ryzykowna gra. Po katastrofie w Smoleńsku przez miesiąc trzymano go daleko od mediów, żeby wypuścić teraz. A wypuszczono od razu z bardzo agresywną narracją obrażającą Martę Kaczyńską, prowokującą awantury przy wiecach Kaczyńskiego i jak zwykle balansującego między błyskotliwym słowotokiem a obrzydliwością.

Bronisław Komorowski jest przyjacielem Palikota. Dlaczego nie schowa go przed mediami? Bo specjaliści od politycznych rachub uznali, że mimo wszystko ujemnie emocjonalnie nacechowane mikropowiastki kogoś takiego jak Palikot mogą się opłacać? Tak się teraz robi politykę?