Wiesław Johann

i

Autor: archiwum se.pl

Wiesław Johann: człowiek honoru nie zasłania się lekarzem

2013-07-09 4:00

Dlaczego Jaruzelski mógł się pojawić na bankiecie, a w sądzie nie?

"Super Express": - Wojciech Jaruzelski pojawił się na swoich 90. urodzinach w hotelu Hyatt. W tym samym czasie przedstawia jednak dokumenty, że stan zdrowia nie pozwala mu przybyć na swój proces. Dziwne?

Wiesław Johann: - Od procesów generał wykręca się zaświadczeniami lekarskimi. Tymczasem jeżeli ktoś jest w stanie świętować i chodzić na bankiety, to spędzenie dwóch godzin w sądzie w towarzystwie lekarza nie powinno być uszczerbkiem dla jego zdrowia. Jeżeli poczuje się źle, to można udzielić mu pomocy. Będąc sędzią w tej sprawie, podjąłbym natychmiast decyzję o odwieszeniu postępowania i skierowałbym generała na badania. Oczywiście znam te argumenty, że człowiek ma już 90 lat, jest stary...

- Te argumenty słyszałem, gdy Jaruzelski przekroczył siedemdziesiątkę. W normalnych krajach wiek nie zwalnia jednak od odpowiedzialności. Kapitan SS Klaus Barbie został skazany na dożywocie przed osiemdziesiątką. Maurice Papon za pomoc w deportacji Żydów jako 88-latek. Członków junt wojskowych w południowej Ameryce skazuje się po dziewięćdziesiątce.

- Bo to jest kwestia odpowiedzialności i szacunku do wymiaru sprawiedliwości. Gdyby Wojciech Jaruzelski był człowiekiem honoru, tak jak sam o sobie mówi, to stawiałby się przed sądem bez względu na to, jak się czuje. Przecież on uznaje to państwo...

- Czuje się nawet współtwórcą III RP.

- Właśnie. I to państwo stawia mu jakieś zarzuty. Jako osoba honorowa powinien chcieć się z tych zarzutów oczyścić! I to w sądzie, a nie przez wywiady z gazetami czy dziennikarzami, którzy akurat go lubią. Niestety, woli się zasłaniać lekarzami. Na bankiet lekarz mu iść nie zabronił? Człowiek honoru nie unikałby za wszelką cenę kontaktu z sądem.

- Procesy Jaruzelskiego i Kiszczaka toczą się niemal 20 lat. Za każdym razem pojawiają się jakieś problemy...

- Zachowania Jaruzelskiego i Kiszczaka są jedną wielką kpiną z wymiaru sprawiedliwości. I sądy na to pozwalają. Proces ważny dla opinii publicznej powinien się odbywać w miarę szybko. Nie rozumiem, dlaczego sądy unikały wydania wyroków. Czego bądź kogo się obawiały? Ci sędziowie mają też przełożonych, prezesów sądów, którzy to tolerują. Dlaczego wyznaczano rozprawy z przerwami po kilka miesięcy? Sprawy kryminalne prowadzone są nawet codziennie bądź co tydzień!

- Wspomniane przeze mnie procesy zbrodniarzy trwały krótko: proces Barbiego półtora miesiąca, proces Papona, opisany jako najdłuższy w historii Francji... niecałe sześć miesięcy!

- Polska łamie tu własną konstytucję i konwencje międzynarodowe. W Konstytucji RP jest zapis, że sprawy sądowe mają być rozpatrywane "bez zbędnej zwłoki". Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu zwracał wielokrotnie uwagę na to i Polska płaciła za to zadośćuczynienia. Przecież stan wojenny został uznany za nielegalny przez Trybunał Konstytucyjny. I sądy nie radzą sobie ze sprawami ludzi, którzy te nielegalne działania podejmowali?

- Czy Krajowa Rada Sądownictwa nie powinna w jakiś sposób zwrócić uwagi tym sędziom bądź prezesom, że pozwalają na kpiny z wymiaru sprawiedliwości?

- Pewnie, że powinna! Krajowa Rada nie podejmie decyzji dyscyplinującej, ale może sygnalizować złe sytuacje. Po to, by prezesi sądów podejmowali dobre decyzje. Przeciętne postępowanie w Trybunale Konstytucyjnym trwało półtora roku do dwóch lat. Sprawy były jednak często skomplikowane, wymagały badania prawa i orzecznictwa europejskiego. Prezes Marek Safjan zbierał nas jednak na narady i czuwał nad tym, żeby nawet najbardziej skomplikowane sprawy były rozpoznawane szybko. Czyli można. Jeżeli prezesi jakichś sądów pełnią funkcję tylko dekoracyjną, wygląda to inaczej. Bez względu na to, czy jest się prezydentem, robotnikiem czy studentem, szacunek wobec wymiaru sprawiedliwości powinien być wpisany w obowiązki obywatela. Podejmowanie działań mających utrudnić wymierzanie tej sprawiedliwości powinno być godne potępienia. A tak zachowuje się Wojciech Jaruzelski.