Często dopiero po zakończeniu pracy zawodowej mamy naprawdę czas, by prowadzić życie rodzinne. I w większości związane jest to właśnie z podróżami. Ostatnio dzięki Legitymacji Emeryta i za 75 złotych rocznie nasi seniorzy mogli przemieszczać się dość tanio (dość, biorąc pod uwagę ich niewielkie emerytury), bo za 50 procent kosztu biletu.
Dziś im to prawo właściwie odebrano. Przez bezmyślność, a może po prostu lekceważenie. Bo dzieląc kolej na kilkanaście spółek, nikt nie pomyślał, że każda będzie chciała osobnej opłaty, czyli osobnej Legitymacji Emeryta upoważniającej do zniżki. A ponieważ nie da się dotrzeć liniami jednej spółki do każdego miejsca w Polsce, więc żeby korzystać ze zniżek, trzeba kilka razy płacić. I w ten sposób zniżka właściwie przestaje być... zniżką.
Tłumaczą urzędnicy, że w przyszłym roku będzie lepiej. Bo w tym spółki się nie dogadały. Ale w następnym na pewno. A ja się tylko pytam: czy jest ktoś odpowiedzialny za ten stan rzeczy, czyli za odzieranie emerytów z ich i tak marnych świadczeń? Może w rządzie? Choć wątpię. Bo dla rządu podróże to nie problem.