Czy faktycznie dezerterzy z Rosji są warci uwagi?
Leszek Miller twierdzi, że faktycznie migracja Rosjan na Zachód, którzy nie chcą zgodzić się na pobór jest dobrym działaniem. - Przeciwnicy tej argumentacji twierdzą, że ci młodzi ludzie, którzy chcą uciekać na zachód, lepiej jak będą w Rosji bo będą stanowili jakiś czynnik oporu, nacisku. To jest myślenie życzeniowe, bo tam się nie rozwinie żaden wielki ruch na wielką skalę Stanów Zjednoczonych w okresie wojny w Wietnamie, gdzie młodzież amerykańska, hipisi stanowili olbrzymią siłę nacisku, na zakończenie tego konfliktu zbrojnego. To nie ma znaczenia, co oni tam będą robić, bo to i tak nie zmieni stanowiska Putina, więc lepiej jeżeli oni uciekają przed służbą wojskową na Zachód - mówi nam Leszek Miller. Odmiennego zdania jest były minister spraw zagranicznych i obecnie europoseł Witold Waszczykowski. - Już w pierwszych godzinach po ogłoszeniu czy wystąpieniu Putina zaczęli uciekać do lepszego życia. Trudno ich nazwać dezerterami. Jeśli traktować ich jako ludzi, którzy mogliby protestować wobec polityki Putina, to oni mieli 7 miesięcy agresji na Ukrainie, aby swoją postawę zaprezentować. Niestety społeczeństwo rosyjskie w 80 proc. akceptuje tę wojnę i nie było żadnych masowych protestów, a nawet incydentalnych trudno było spotkać. Więc dopiero dzisiaj, kiedy Putin próbuje pogorszyć ich poziom życia poprzez wyciągnięcie z rodzin, zaczynają protestować nogami uciekając. Ja bym był bardziej zadowolony, gdyby protestowali u siebie w kraju i domagali się zmiany polityki tego reżimu - komentuje dla "Super Expressu".