„Super Express”: - Jak pan przyjmuje zapowiedzi Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego odnośnie zmian w systemie emerytalnym?
Dariusz Joński: - SLD przypomina, że trzynaście lat temu byliśmy formacją, która nie poparła, nie uwierzyła w zapewnienia m.in. dzisiejszego polityka Platformy Obywatelskiej Jerzego Buzka gwarantujące emerytury. Dzisiaj premier tej samej formacji mówi, że OFE nie daje gwarancji emerytur i proponuje dobrowolność. Po trzynastu latach wiemy, że z OFE mogą być głodowe emerytury rzędu 80 zł a zarazem te same OFE generują 300 mld długu publicznego. Dlatego rzeczywiście, nie ma innego wyjścia, musi być dobrowolność.
- Cóż, lepiej późno niż wcale...
- Tak, dobrze, że premier i minister finansów skorzystali z wyjścia awaryjnego. Zgadzamy się z ich decyzją – jest ona właściwa. Ale jest niewystarczająca.
- Co jeszcze trzeba zrobić?
- Powinien powstać publiczny fundusz emerytalny a składka do niego nie powinna wynosić więcej niż 2 proc.
- I to wszystko?
- Nie. Premier powinien powiedzieć co dalej. Przecież wielu młodych ludzi wyjechało z Polski. Kto ma odkładać na emerytury, jak to ma wyglądać? Należy przeprowadzić pełną kampanię informacyjną. Nie może być tak, że za 15 lat kolejni politycy z innych formacji będą mówić, że trzeba zmieniać system. Nie, bo to ten system – w momencie tej zmiany, właśnie w tej chwili – musi gwarantować emerytury za kilka lat.
- Czym państwowy OFE różniłby się od zwykłego ZUS?
Tym, że mógłby inwestować na giełdzie, zakupywać papiery wartościowe, inwestować w nieruchomości. Ale w sposób bezpieczny. Tak jak Fundusz Rezerwy Demograficznej, który się sprawdził i funkcjonuje.
Rozmawiał Paweł Lickiewicz
Dariusz Joński
Członek sejmowej Komisji Finansów Publicznych z ramienia SLD