Dr Rafał Chwedoruk

i

Autor: Andrzej Lange Dr Rafał Chwedoruk

DEBATA PREZYDENKA Dr Rafał Chwedoruk: Mecz sztabów wygrali ludzie od Komorowskiego

2015-05-18 17:37

Debata była na pewno taktycznym sukcesem Bronisława Komorowskiego. Natomiast w walce o taką stawkę, bardzo trudno o strategiczny przełom dla jeden ze stron. Bardzo duża doza niepewności co do ostatecznego wyniku będzie nam towarzyszyła do samego końca – uważa politolog Rafał Chwedoruk

„Super Express”: - Większość komentatorów zgadza się, że debatę prezydencką wygrał Bronisław Komorowski. Podziela pan tę opinię?
Dr Rafał Chwedoruk: - Tak, podzielam. Chociaż by precyzyjniej zarysować całą sytuacją, można powiedzieć, że Andrzej Duda jest po tej debacie w tym samym miejscu, w którym był przed nią. Powiedział to, co chciała i spodziewała się usłyszeć ta grupa wyborców, która do tej pory na niego głosowała. Nic ponad to. Zaprezentował wszystkie swoje wady i zalety, które znaliśmy już wcześniej.
Jak wygląda sytuacja prezydenta?
Bronisław Komorowski był w dużo gorszej sytuacji. Nawet wśród jego najwytrwalszych zwolenników i wspierających go publicystów zapanował pewien defetyzm. Tą debatą urzędujący prezydent osiągnął efekt mobilizacji swojego zaplecza. To było w tym momencie najważniejsze. Jeśli tego nie udałoby się panu prezydentowi zrobić, to kampanię wyborczą moglibyśmy uznać za rozstrzygniętą. W tym przypadku Bronisław Komorowski pokazał, że mu zależy. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że największym błędem jego sztabu było unikanie debat z Andrzejem Dudą przez I turą.
Doszło w ogóle w tej debacie do jakiejś dziwnej zamiany miejsc. Komorowski był Dudą z I tury, a Duda Komorowskim.
Pół żartem, pół serio, można by powiedzieć, że ta debata była ustawką obu sztabów. Po niej przedstawianie Bronisława Komorowskiego jako zgorzkniałego człowieka, który najchętniej wycofałby się z wyścigu do Pałacu Prezydenckiego, bo na niczym już mu nie zależy, jest absolutnie nieprawdziwe. Z drugiej strony, jeśli ktoś próbuje z Andrzeja Dudy zrobić drugiego Antoniego Macierewicza, można by się jedynie ironicznie uśmiechnąć na takie wysiłki. Zrobił bowiem wrażenie człowieka absolutnie spokojnego i niegroźnego aż do przesady. Nawet wtedy, kiedy dochodziło do polemik, zachowywał większy spokój niż pan prezydent.
Nie zaszkodziło mu to? W końcu debata to nie wymiana argumentów, walka na spokój, ale brutalne okładania się pięściami. W niedzielę tempo tej wymianie ciosów nadawał Komorowski. A ludzie w końcu chcą oglądać show.
Warto być może pamiętać o debacie z 2005 roku między Donaldem Tuskiem a Lechem Kaczyńskim. Oczywiście, wypowiedzi Tuska były dużo bardziej spójne, odnosiły się do tematu, były ciekawsze pod względem formy. Potrafił zaakcentować pewne rzeczy, mówił z większą swadą. Kaczyński mówi bardzo spokojnie, by nie rzec ślamazarnie, czasami nieskładnie. Nie czuł się dobrze w formule debaty. A tymczasem większość odbiorców uznała za zwycięzcę Kaczyńskiego ze względu na to, że prezentował się tak jak każdy z nas, a nie tak jak trochę sztuczny produkt marketingu politycznego. Można się zastanawiać, czy opinie wszystkich ekspertów i zawodowych  obserwatorów sceny politycznej po niedzielnej debacie nie noszą pierwiastka pewnego oderwania od rzeczywistości.
Co do tej naturalności i sztuczności, to wiadomo, że obaj kandydaci mieli wyuczone swoje wypowiedzi, ale można się było zdziwić, że to Komorowski lepiej udawał, że mówi spontanicznie. Sztuczność u Andrzeja Dudy była chyba jednak bardziej widoczna.
Można się zastanawiać, kto wypadł lepiej. Nad jednym nie można się jednak zastanawiać – w meczu sztabów, tym razem wygrał sztab Bronisława Komorowskiego. To on zdołał zaskoczyć kilka razy swoich konkurentów - było tak w przypadku etatu na uczelni, czy w przypadku ankiety wypełnionej przez Andrzeja Dudę. To proste rzeczy i aż dziw bierze, że komuś w sztabie kandydata PiS mogło coś takiego umknąć. Wreszcie Andrzej Duda w wielu wypowiedziach źle hierarchizował swoje treści. To, co najważniejsze, najciekawsze i najmilsze dla ucha słuchacza, bardzo szybko wygłaszał już po gongu kończącym jego czas. To nie pierwszy raz, kiedy sztab PiS nie radzi sobie z przygotowaniem do debaty. Podobnie było pięć lat temu w debacie Komorowskiego z Jarosławem Kaczyńskim.
Ta debata wpłynie na ostateczny wynik wyborczy?
Na pewno była ona taktycznym sukcesem Bronisława Komorowskiego. Natomiast w walce o taką stawkę, bardzo trudno o strategiczny przełom dla jeden ze stron. Bardzo duża doza niepewności co do ostatecznego wyniku będzie nam towarzyszyła do samego końca.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Dr Rafał Chwedoruk. Politolog. Uniwersytet Warszawski

Nasi Partnerzy polecają