Co chcieli ukryć kandydaci? Daria Domaradzka-Guzik, ekspertka od mowy ciała rozszyfrowała ich w rozmowie z Wirtualną Polską. Na pierwszy ogień poszedł obecnie urzędujący prezydent.- To nie był inny Andrzej Duda, niż ten, którego oglądaliśmy w kampanii 5 lat temu. Swoją charyzmę i ekspresję, czyli to, za co lubią go zwykli ludzie, zostawił przed drzwiami studia. Myślę, że przywykł do innego audytorium, przywykł braku konieczności konfrontowania się, bo z dzisiejszą pozycją w sondażach nie musi walczyć. Jednak okazało się, że zauważył na sali istotnych konkurentów. To spowodowało u niego lekkie zdenerwowanie – stwierdziła, komentując debatę w TVP. Jej zdaniem zdenerwowanie zdradzał również Władysław Kosiniak-Kamysz, którego mogło wyprowadzić z równowagi choćby wypominanie kwestii podwyższenia wieku emerytalnego. Nerwy to problem także Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. - Zdarzyło jej się powiedzieć "grupa zbronieniowa" zamiast zbrojeniowa, co pewnie wychwycą złośliwcy. Zdała sobie sprawę z pomyłki, stąd pojawiła się pewna nerwowość. Ponadto nie udało się jej ukryć, że momentami czytała z kartki – stwierdziła Domaradzka-Guzik. Jej zdaniem o wiele lepiej poszło Krzysztofowi Bosakowi.
- Jest bardzo sprawny w komunikacji i potrafi dobrze wypaść. Kiedy atakował Dudę, patrzył w jego stronę, co wzmacniało przekaz – oceniła w WP. A kto zwyciężył? Wielu wskazywało w tej kwestii kandydatów spoza głównego nurtu, choćby Pawła Tanajno. Ale zdaniem ekspertki zwycięzca jest inny. To Szymon Hołownia. - Budował spokojny przekaz, dodawał wiele gestów od siebie, czyli takich, wyglądających na szczere. Sprawiał wrażenie wyluzowanego, a kiedy zwracał się do Andrzeja Dudy, patrzył w jego stronę, co wzmacniało przekaz. Gdyby kampania toczyła się normalnym trybem poprzez spotkania i debaty, to dzięki tym kompetencjom Szymon Hołownia z każdym dniem zyskiwałby sympatyków – skwitowała.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj