"Super Express": - Dziś przypada 75. rocznica powstania w getcie warszawskim. Co dla pana oznacza ta data?
Dawid Wildstein: - Jestem warszawiakiem, kocham to miasto. Fakt, że odbyły się tu dwa powstania przeciwko Niemcom, w tym jedno - w getcie warszawskim - organizowane przez Polaków żydowskiego pochodzenia, jest powodem do dumy. Data ta ma też znaczenie dla zrozumienia współczesnej Warszawy. Zarówno powstanie w getcie, jak i powstanie warszawskie odcisnęły trwałe piętno na obecnym wyglądzie stolicy. Odcisnęły piętno w tym sensie, że furia Niemców przeciwko powstańcom zniszczyła wcześniejszą tkankę miasta. To jak wygląda dziś Muranów jest najlepszym przykładem tego, jak oba te powstania i zniszczenie ich przez Niemców wpłynęły na obecny wygląd miasta.
- Pana środowisko próbuje budować narrację "Warszawy dwóch powstań". Jednak odnieść można wrażenie, że napotykacie opór z dwóch stron. Z jednej - części prawicy, której nie jest na rękę docenienie żydowskiego wkładu w oporze stolicy przeciwko niemieckiemu okupantowi, i z drugiej - środowisk lewicowo-liberalnych, które próbują przedstawić Polaków jako morderców Żydów i kolaborantów Hitlera. W jaki sposób można przełamać tego typu stereotypy?
- Można to zrobić, chociażby tworząc odpowiednie schematy pojęciowe, odpowiedni sposób opowiadania o wydarzeniach II wojny światowej. Myślę, że inicjatywa "Warszawy dwóch powstań" jest tu pewną dobrą odpowiedzią. Ale faktycznie - po obu stronach mamy do czynienia z próbą rozdzielenia pamięci Polaków i Żydów, co prowadzi z kolei do tej pamięci wykastrowania. Bo fakt, że dziś mamy państwo jednolite narodowościowo, nie zmienia faktu, że przez setki lat Rzeczpospolita była wielonarodowa. Mieliśmy wiele nacji, które pracowały, żyły, walczyły pod jednym sztandarem. Jednym z komponentów tej tradycji byli polscy Żydzi. A wspaniały twór, jakim była wielonarodowa Rzeczpospolita, polegał właśnie na koegzystencji wielu kultur. I właśnie to tworzyło niesamowitość tamtego państwa.
- Nawiązywanie do tradycji jagiellońskiej jest rzecz jasna atrakcyjne. Jednak środowiska narodowe mogą jej przeciwwstawić - jednolitą i narodową właśnie - politykę piastowską?
- I taka narracja występuje. Jednak jest ona także fałszywa, ponieważ już Piastowie byli mocno otwarci na przestrzenie na Wschodzie, Kazimierz Wielki sprowadzał do Polski Żydów. To działało przez setki lat. I w II wojnie światowej walczyli Polacy, także ci żydowskiego pochodzenia. Więc podważanie tego nie ma żadnego sensu. Jednak u części narodowej prawicy ta fałszywa narracja Polski piastowskiej funkcjonuje. Z kolei znacznej części strony lewicowo-liberalnej absolutnie nie zależy na jakiejkolwiek jedności Polaków i Żydów.
- Jakieś przykłady?
- Jaskrawym przykładem jest tu polski "Newsweek". Pismo to prowadzi haniebną i obrzydliwą akcję przypisywania Polakom rozmaitych zbrodni, gdyby wziąć tezy tego tygodnika na poważnie, to w czasie wojny niemieccy naziści zajmowali się głównie tym, by bronić Żydów przed antysemityzmem Polaków. A tak rzecz jasna nie było. Jednak narracja totalnej opozycji wykorzystywana jest do zohydzania PiS i uderzania we własny kraj. Oni, w sensie totalna opozycja, zdolni są do wszystkiego. Ale też przestali mnie obchodzić.
- Rozmawiamy w Warszawie, to tu odbyło się powstanie w getcie. Dwa lata temu podczas rocznicy tego zrywu głośno było o wystąpieniu prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wykorzystała ona swój czas do zaatakowania rządzących. Mówiła, że w Polsce rodzą się ponownie rasizm i antysemityzm, pośrednio obwiniała o to rządy PiS.
-Słowa wypowiedziane przez Hannę Gronkiewicz-Waltz były oczywiście haniebne! To oczywiście nie powinno mieć miejsca. Historia dwóch powstań to przede wszystkim opowieść o poświęceniu, o krwi, nieprawdopodobnym cierpieniu. Akurat w rocznicę powstania w getcie ten cynizm, wykorzystywanie tragedii do swoich małych i brudnych interesów nawet mnie zszokował. Jednak po tym, co wydarzyło się w ramach afery reprywatyzacyjnej, naprawdę od prezydent stolicy trudno wymagać czegoś więcej.
- Takim elementem jednoczącym, przypominającym oba powstania w Warszawie, ale też wieloletnie współistnienie obu narodów, mogło być muzeum Polin. I faktycznie - wystawa stała została bardzo dobrze oceniona. Jednak przy okazji obchodów rocznicy Marca '68 roku już działania muzeum wzbudziły wiele kontrowersji.
- Doszło znów do sytuacji skandalicznych. Jeżeli idę na rozmowy na temat rocznicy Marca '68, a zamiast tego mam wiec KOD, to przestaje być to muzeum, ale staje się to przybudówką partyjną, w dodatku przybudówką z dość dużą dozą prymitywnego oszołomstwa politycznego. To, co stało się ostatnio, zredukowało Polin z roli muzeum do roli prymitywnych politruków - mówię to z pełną odpowiedzialnością. Ale jednocześnie racja - sam fakt istnienia wystawy, że polsko-żydowskie relacje to nie tylko czas zagłady, jest gigantycznym krokiem naprzód.
- Dlaczego Polacy informacji o wzajemnej wieloletniej współpracy, także dwóch powstaniach w stolicy, nie potrafią odpowiednio przekazać społeczności międzynarodowej?
- Należy rozbić podział Polacy - Żydzi. Pokazać, że byli to Polacy, ale żydowskiego pochodzenia. Pokazać, że to upadek Polski doprowadził do zagłady Żydów. Powstanie w getcie było po prostu kolejnym polskim zrywem.
- Komu zależy na dzieleniu obu narodów?
- Platformie Obywatelskiej i totalnej opozycji. Dla nich jedynym sposobem działalności jest chaos. Spokój jest na rękę PiS. Opozycji opłacają się wrzask i awantury. Polityka jest nieubłagana, PO weszła w tę rolę. Że szkodzi to pamięci historycznej, to inna sprawa.