"Super Express": - Nasza gazeta broni interesów nie tych ludzi, którzy chcą zarabiać na śmieciach, lecz tych, którzy je produkują - naszych Czytelników. A jest czego bronić, bo ten temat spowija coraz gęstsza mgła niejasności.
Dariusz Matlak: - Nie ma rozbieżności między interesem mieszkańców a przedsiębiorców, którzy chcą prowadzić działalność biznesową zgodnie z prawem i zarabiać na śmieciach. W interesie mieszkańców jest to, by na rynku istniała konkurencja. Bo tylko dzięki temu system może być efektywny - tani i stabilny. Niestety, niektóre samorządy - a najbardziej niechlubny przykład daje Warszawa - dążą do tego, żeby rozbudować swoje firmy, spółki, etaty, administrację, rady nadzorcze...
- I w ten sposób - jak powiedział we wczorajszym "Super Expressie" ekonomista dr Andrzej Sadowski - będzie drożej, ale gorzej...
- Oczywiście. Weźmy choćby zadłużone MPO... Natomiast prywatny przedsiębiorca, w normalnym systemie, jest poddany presji konkurencji, która wymusza na nim ograniczanie kosztów, stosowanie logistyki, która zapewnia efektywność. Oto wynik jednego z badań: śmieciarka w firmie komunalnej obsługiwała 5-6 tysięcy mieszkańców, a po prywatyzacji tej firmy - 17 tysięcy
- To jest ilość. A jakość?
- Ależ to właśnie spółki samorządowe ją zaniżają. Firmy prywatne wprowadzają kulturę obsługi na wysokim poziomie. Dawniej, w czasach monopolu MPO, pracę przy śmieciach traktowało się jako najgorszy wariant - jak już się nigdzie nie dało zaczepić, to się szło na śmieciarza. To się zmieniło. Poza tym dzisiaj klient oprócz ceny kieruje się też innymi kryteriami - chce, żeby śmieciarka była czysta, punktualna. Stąd firmy komunalne często kończą swój żywot, bo nie ma chętnych do korzystania z ich usług.
- Krzysztof Kawczyński, przewodniczący komitetu ochrony środowiska Krajowej Izby Gospodarczej, powiedział wczoraj na naszych łamach, że system jest dobry, ale szwankuje jego egzekucja...
- Podpisuję się pod tą opinią! Poprzedni system też był dobry. Tamta ustawa upadła, bo nikt nie pilnował przestrzegania prawa.
- To samo będzie z ustawą śmieciową wchodzącą w życie od 1 lipca?
- Trzeba się tego spodziewać. Służby kontrolne istnieją, ale albo nie mają kompetencji, albo, mówiąc kolokwialnie, nie mają jaj... To jest skostniała struktura, która istnieje sama dla siebie. Co to jest za kontrola, gdy tydzień wcześniej trzeba ją zapowiedzieć?! Inspekcja Ochrony Środowiska powinna otrzymać bardzo szerokie uprawnienia - wręcz policji ekologicznej, włącznie z możliwością stosowania technik operacyjnych - po to, żeby kontrola była skuteczna, a ci, którzy decydują się działać niezgodnie z prawem, mieli pewność, że odpowiedzą za to nie jak za wykroczenie, mandatem w wysokości 500 zł, tylko jak za przestępstwo kryminalne.
- Niektóre gminy, szykując się do wprowadzenia ustawy śmieciowej, zbierają od mieszkańców bardzo szczegółowe dane...
- Nie tylko łamią konstytucję, ale działają wbrew zdrowemu rozsądkowi. Nie trzeba paragrafów, tylko rozumu. Jego czasem urzędnikom brakuje.
Dariusz Matlak
Prezes Polskiej Izby Gospodarki Odpadami