Super Express: Kard. Kazimierz Nycz zapowiedział, że Kościół nie będzie się wtrącał w prace nad ustawą o związkach partnerskich i że musi tu być z jego strony „jakaś tolerancja”. Jest pan zaskoczony takim stanowiskiem metropolity warszawskiego?
Dariusz Joński: To jest głos mniejszości, bo większość księży chce się mieszać w legislację i traktuje ambonę wręcz jak sejmową mównicę, z której mówią co politycy powinni a czego nie. Więc to jest odosobniony, ale bardzo ciekawy głos i zgadzam się z kard. Nyczem, że Kościół nie powinien się mieszać w legislację. Nie tylko zresztą tę, ale i każdą inną. Dobrze więc, że ten głos wybrzmiał, bo może niektórzy politycy usłyszą, że Kościół w tej sprawie dystansuje się od podejmowania decyzji i jej opiniowania. Byłoby dobrze gdyby cały Kościół tak mówił. To co związane z wiarą zostawmy w Kościele, a to co nas dotyczy, legislację, zostawmy w Sejmie. Tak powinno być.
- Może to jest jakaś jaskółka zwiastująca wiosnę? Jakiś znak, że w tych ogromnych bólach projekt związków partnerskich w końcu się urodzi?
- Najwyższy czas. Bo, tak po ludzku, na tę ustawę czeka parę milionów osób i tu już naprawdę nie ma co zwlekać, za długo czekaliśmy. Czasy PiS były mroczne, tam nie było miejsca na jakąkolwiek debatę i dyskusję, ale teraz ten projekt jest i mam nadzieję, że za chwilę zostanie przedstawiony w Sejmie i ścieżka legislacyjna się rozpocznie. Na jej końcu mamy oczywiście prezydenta, na którego raczej nie możemy liczyć, ale będziemy mogli na nowego. Jest światło w tunelu.
- Najpierw jednak muszą państwo przekonać co poniektórych w swoim własnym obozie.
- Oczywiście, widać, że PSL jest podzielone. Np. pani poseł Kłopotek, z którą miałem przyjemność pracować w komisji kopertowej dość jasno mówi, że ona osobiście ten projekt poprze.
- Kilku głosów jednak brakuje, poza tym PSL zapowiada pisanie własnego projektu. I właściwie nie wiadomo już do czego to wszystko prowadzi.
- Mimo wszystko prowadzi nas do przyjęcia tej ustawy. Mam nadzieję, że panie posłanki z PSL zdecydowanym głosem przemówią do swoich kolegów i ich przekonają. Jeśli my nie potrafimy przekonać, to mam nadzieję, że uda się to koleżankom z PSL. Najwyższy czas przegłosować ustawę o związkach partnerskich, koniec kropka.
- Jej przeciwnicy nie rozumieją współczesnego świata, nie widzą ile jest rozwodów, że ślub nie gwarantuje trwałości związku? Czy dostrzega pan jakieś inne wytłumaczenie?
- Mam wielu znajomych i przyjaciół, którzy żyją w związkach partnerskich, one funkcjonują w większości krajów Unii i czas najwyższy zalegalizować je w Polsce. Wielu szczęśliwych ludzi jest w związku partnerskim, państwo powinno to widzieć i podać im pomocną dłoń. Państwo ma im pomóc, a nie przeszkadzać. Wydaje mi się, że w sprawach dotyczących aborcji czy związków partnerskich PSL mówi głosem lat 90., a ich elektorat bardzo się zmienia i daje akceptację i dla aborcji i dla związków partnerskich. Większość mówi: „niech żyją tak żeby byli szczęśliwi”. Niestety niektórzy politycy PSL nie słuchają tego co mówią ich właśni wyborcy. (…) Jestem jednak w 100 proc. przekonany, że tym razem sprawę związków partnerskich załatwimy.
- Kierownictwo MON przedstawiło raport z prac tzw. podkomisji Antoniego Macierewicza. Jej działalność kosztowała podatników niemal 100 mln zł, z czego 12 mln poszło na same pensje członków komisji. Wiemy, że zniszczono materiał dowodowy w postaci fragmentów wraku TU-154M, czym to się skończy?
- Pani redaktor, 47 mln zł poszło na eksperymenty, które miały udowodnić, że doszło do zamachu, którego nie było. Krótko mówiąc: sprzeniewierzyli 100 mln zł i znamy z imienia i nazwiska osobę, która to zrobiła: Antoni Macierewicz. To on powołał komisję, która wg tego raportu została wadliwie powołana. W związku z tym wydano nasze 100 mln zł. Czego się spodziewam? Po pierwsze uchylenia immunitetu Macierewiczowi, po drugie mocnych zarzutów, a po trzecie nieuchronnej kary. Mam nadzieję, że sąd taką orzeknie w ramach procedury kodeksu karnego, bo art. 231 na to pozwala. Jeśli pan Macierewicz dostanie mocny wyrok, to już nigdy więcej nie odważy się żeby dzielić Polaków, wydawać ich pieniądze niezgodnie z prawem i skłócać wprowadzając w błąd opinię publiczną. Wszystkie możliwe przewinienia i kary mamy tu w jednym miejscu. Raport jest obfity w dokumenty i fakty, mam nadzieję, że wniosek o uchylenie immunitetu i postawienie zarzutów nastąpi jak najszybciej.
- Ostatnio szef MSZ Radosław Sikorski pytany o ewentualną agenturalną przeszłość Antoniego Macierewicza nie zaprzeczył i dodał, że liczy, że odpowie za wszystko „co zrobił Rzeczypospolitej”. Pana zdaniem nadszedł właśnie moment, w którym Macierewicz przed odpowiedzialnością nie ucieknie?
- W tej chwili mamy niezależny wymiar sprawiedliwości, nie jestem sędzią ani prokuratorem, ale są absolutnie niezbite dowody. Mamy tu też wątek dotyczący zdrady i to jest bardzo poważny zarzut.
- Zdrady stanu?
- Wysoce prawdopodobnej zdrady stanu. Nie mam wątpliwości, że słowa, które wypowiedział minister spraw zagranicznych wypowiedział w oparciu o własne informacje, dane i fakty i trudno się z nimi nie zgodzić. Uważam, że to szaleństwo Macierewicza należy zakończyć w sądzie. Rozmawiała Kamila Biedrzycka