Wiktor Świetlik: "Relokuj albo płać uśmiechnięta Polsko” - napisał pan na platformie X na temat paktu migracyjnego. Tymczasem minister Domański i rząd twierdzą, że to PiS wszystko zepsuł i oni już nie byli w stanie tego naprawić.
Daniel Obajtek: Rzadko się zdarza, żeby ktoś tak kłamał. Po pierwsze, referendum 15 października 2023 roku bojkotowała cała Koalicja Obywatelska, mówiąc, że oni dopilnują tego, by pakt nie wszedł, więc głosowanie jest bezsensowne. Drugim kłamstwem jest wypowiedź Donalda Tuska, który powiedział, że on wie, jak zablokować działanie mechanizmów paktu dla nas, bo je zna i ma pewne możliwości do budowania sojuszy.
Może zna?
Jeżeli coś jest zapisane, to będzie nas to dotyczyło. Negocjowałem w Brukseli różne kwestie gospodarcze, sprawę fuzji. To są twarde negocjacje. Ważne jest to, co zostaje zapisane w dokumentach.
Rząd mówi, że PiS z jednej strony pohukiwał, ale z drugiej strony nie rozmawiał jak trzeba.
Kiedy premier Tusk przejął władzę, to pojechał do Brukseli i niestety nie widzieliśmy mocnego sprzeciwu w tej kwestii. Rząd Mateusza Morawieckiego bardzo mocno działał w tej sprawie. Budował sojusze, przekonywał inne kraje, żeby nas poparły. Ale politycznie PiS był przecież w europarlamentarnej mniejszości.
A rząd Tuska jest w większości. Więc może faktycznie zablokuje przymusową alokację dodatkowych uchodźców tak, jak zapowiedział premier?
Mam spore wątpliwości, tak jak w przypadku zapowiedzi, że paliwa będą po 5,19. Bo też premier Tusk to obiecał. I wiele innych rzeczy.
W tę dyskusję włączył się też mecenas Giertych, który grozi relokacją pana, Daniela Obajtka, dodając, że będzie to inne miejsce niż Bruksela…
A czy to pierwszy raz? Trudno zliczyć groźby, które padają w moim kierunku. Odbieram to tylko jako próbę zastraszenia. To nowa metoda polityczna. To powinno być karalne, ścigane. Roman Giertych jest adwokatem i posłem. Czy to go uprawnia, żeby grozić kandydatom do PE? To może zapytam, gdzie chce mnie alokować? Przecież to są groźby. Co na to samorząd adwokacki? Straszenie kogoś więzieniem bez wyroków sądowych jest skandalem.
Trudno zliczyć groźby, które padają w moim kierunku. Odbieram to tylko jako próbę zastraszenia. To nowa metoda polityczna. To powinno być karalne, ścigane - mówi w rozmowie z SE Daniel Obajtek.
Donald Tusk i jego otoczenie nieustannie mówią, że chcą pana zamknąć.
Może im przeszkadza, że zamiast 2 miliardów, jak ekipa PO-PSL, zarobiłem dla kraju ponad 90 miliardów? Że zerwałem z dostawami ropy z kierunku rosyjskiego i zbudowałem silny koncern? Te wszystkie groźby powodują jedną ważną rzecz. Wszyscy, którzy są dziś w spółkach Skarbu Państwa, są sparaliżowani strachem, że kiedyś będą potraktowani tak, jak ja. Proszę mi pokazać choć jedną decyzję inwestycyjną, którą podjęto w ciągu ostatnich pięciu miesięcy.
Ale atakują pana nie tylko przeciwnicy. Pojawiły się artykuły, gdzie zarzuca się panu, że jest kandydatem widmo i równocześnie wychwala się pod niebiosa pana kolegę z tej samej listy - Bogdana Rzońcę - pisząc, że on ma świetny kontakt z wyborcami. Osoba znająca troszeczkę polskie media i politykę z miejsca zobaczy, że jest to element walki PiS-u z PiS-em. Wewnątrzpartyjna wojna?
Otrzymałem poparcie prezesa Jarosława Kaczyńskiego i skoro startuję do europarlamentu z tak ważnego dla PiS województwa, jak Podkarpacie, to ma w tym chyba pewien polityczny plan?
Prezes ma plan, województwo wspaniałe, ale panowie na liście walczycie ze sobą...
Każdy prowadzi kampanię tak, jak chce i nie sprowokuje mnie pan do tego, bym atakował kolegów z list. Ja gram fair. Mam konkretną ofertę. Uważam, że potrzebna jest świeża krew, by rozbijać niektóre układy i dodać energii zmurszałym strukturom. Znam mechanizmy gospodarcze i wiem, jak się poruszać w Unii Europejskiej. Nie idę tam po to, by brać dietę i nic nie robić, tylko by walczyć o sprawy Polski i o sprawy województwa. Nie będę statystycznym europosłem, jak też nie byłem statystycznym prezesem.
A jest pan tym kandydatem widmo?
Jestem w regionie. Spotykam się z ludźmi z różnych środowisk: ze strażakami, organizacjami pozarządowymi, samorządowcami, ale też z mieszkańcami miast, miasteczek i wsi. Kampania trwa tylko i aż cztery tygodnie. Dlatego po zwycięskich, mam nadzieję, dla mnie wyborach, założyłem sobie, że odwiedzę wszystkie gminy na Podkarpaciu, bo chciałbym być przedstawicielem w PE całego województwa.
Nie jest pan z Podkarpacia.
Ale zawsze o nim pamiętałem. Za moich czasów Orlen udzielił wsparcia około 200 tutejszym organizacjom: klubom sportowym, samorządom, stowarzyszeniom, instytucjom kultury. I ludzie mnie tu naprawdę dobrze przyjmują, czego doświadczam każdego dnia. Mam dla Podkarpacia konkretny program. To rozsądna transformacja energetyczna, a nie szaleństwo Zielonego Ładu. To nie jest tak, że my nie chcemy się zmieniać, ale ma to być na zasadzie ewolucyjnej, a nie rewolucyjnej. Dalej jest kwestia przemysłu, biznesu, firm, rozwoju. Buduje się Via Carpatia, trzeba bardzo mocno myśleć, żeby ta droga była również wykorzystana do tego, by wokół lokowały się firmy i powstawał przyjazny klimat dla biznesu. Bardzo ważna jest także sprawa wyrównywania szans w rolnictwie. Trzeba uruchamiać i walczyć w Unii o dodatkowe mechanizmy związane z dopłatami do biogazowni i biometanowni. To tylko malutki wycinek.
Uważam, że potrzebna jest świeża krew, by rozbijać niektóre układy i dodać energii zmurszałym strukturom. Znam mechanizmy gospodarcze i wiem, jak się poruszać w Unii Europejskiej - podkreśla Daniel Obajtek.
Pan się czuje kontrowersyjnym kandydatem? Tak o panu mówią.
Mamy takie niepisane prawo, że ludzie, którzy mają efekty, mają się czuć kontrowersyjni. Mierni, bierni, ale wierni kontrowersji za to nie wzbudzają. Czy są przez to lepsi?
Pierwsze na liście zarzutów wobec pana jest połączenie Orlenu z Lotosem. W środę sąd uznał je za legalne. To zamyka sprawę?
Ta sprawa była już dawno zamknięta. Niemal 99 procent akcjonariuszy, czyli właścicieli Lotosu i Orlenu, wyraziło na to zgodę. Proces łączenia poprzedzony był analizami. Uczestniczyła w tym Komisja Europejska, która na fuzję wyraziła zgodę. Były wreszcie służby, pod których nadzorem ten proces przeprowadzono.
Czy to już temat fuzji zamyka?
Obawiam, że do naszych przeciwników nie docierają żadne argumenty. Sprawa fuzji ewidentnie wykorzystywana jest politycznie. Tymczasem na skutek tego połączenia Skarb Państwa miał rekordowe przychody z Orlenu. Ratingi międzynarodowe i rankingi mówią, że decyzja o zbudowaniu dużego koncernu była właściwa. Jestem przekonany, że za kilka, kilkanaście lat nikt nie będzie miał wątpliwości co do słuszności tamtych decyzji.
Kolejny zarzut jest taki, że sztucznie zaniżył pan przed wyborami ceny paliw…
To jest kolejny absurd! Najpierw zarzucano nam, że będziemy mieli straty. Okazało się, że mieliśmy zyski. No więc pojawiła się narracja, że zaniżamy ceny i działamy na niekorzyść rynku. Politycy i internetowe trolle związane z PO próbowali zasiać panikę, robiono te pamiętne zdjęcia na stacjach, które w wielu przypadkach były fejkami. Nie mam wątpliwości, że była to zorganizowana próba zagrożenia polskiej gospodarce. Długo przed wyborami paliwa też były tanie, bo stosowaliśmy promocje 30-40 groszy. Orlen ma plan finansowy, na który patrzy z perspektywy roku, a nie miesiąca, dwóch. A z perspektywy roku i kwartału odnotowaliśmy zyski.
Politycy i internetowe trolle związane z PO próbowali zasiać panikę, robiono te pamiętne zdjęcia na stacjach, które w wielu przypadkach były fejkami. Nie mam wątpliwości, że była to zorganizowana próba zagrożenia polskiej gospodarce - ocenia Obajtek w rozmowie z SE.
Co z kwestią spółki Orlen Trading Switzerland, w której miały zostać stracone ogromne zaliczki?
Za to, że ta transakcja nie została dokończona i są lub będą straty, odpowiada nowy zarząd Orlenu. Z dnia na dzień zwolniono najlepszych fachowców. Wymieniono też cały zarząd szwajcarskiej spółki, który nie był w stanie dokończyć tych kontraktów.
Premier Tusk zarzucał panu, że Samer Awad, prezes tamtej spółki, był związany z Hezbollahem, a może nawet, że pan jest związany…
Tak się składa, że prezes tej spółki dwa miesiące temu przyjechał do Polski, został zatrzymany, potem wypuszczony i został mu oddany paszport. Cóż to więc za terrorysta, którego służby Donalda Tuska wypuściły? Kiedy był przyjmowany do spółki, musiał spełniać wszystkie standardy, łącznie z poświadczeniem o niekaralności ze Szwajcarii i z Polski. I jeszcze jedna rzecz, o której nie mówiono - Samer Awad dwadzieścia lat mieszkał w Polsce. Ja za to bardzo bym prosił Donalda Tuska, żeby w końcu ujawnił te raporty, które zlecano podmiotom powiązanym z Bartłomiejem Sienkiewiczem i które kosztowały Orlen i PGNiG 13 milionów złotych. Dobrze byłoby, żeby w końcu opinia publiczna zobaczyła, jakie to ciekawe, wartościowe elaboraty wytworzył pan Sienkiewicz za tyle pieniędzy.
Jest pan na celowniku władzy. Wpływa to na pana kampanię?
Na pewno przy takiej medialnej nagonce nie jest łatwo ją prowadzić. Mam doskonały zespół, który jest niejednokrotnie atakowany i to mnie irytuje. Dzieją się dookoła nich dziwne rzeczy. Moi ludzie są obserwowani, śledzeni, wypytywani przez tajemnicze osoby. Odbieram to jako element próby zastraszania. My nie mamy żadnych obaw. Mamy swój plan, konsekwentnie go realizujemy i się nie poddamy.
Rozmawiał: Wiktor Świetlik