„Super Express”: - Jakby francuska opinia publiczna zareagowała na informacje, że prominentny członek rządu lecąc na wakacje, siłą rozpędu korzysta z obsługi VIP-owskiej na lotnisku, nie płaci za to, tłumacząc, że nie dostał jeszcze faktury, choć mijają już trzy tygodnie od tej pamiętnej podróży?
Damien Simonart: - Wszystko zależałoby od tego, który byłby to polityk i jakby się z tego tłumaczył. Myślę, że jeżeli przyjąłby linię obrony, którą zastosowała w tej sprawie wasza wicepremier, że po prostu nie dostała faktury i dlatego nie może za tę usługę zapłacić, to zapewne nie byłoby wielkiego skandalu. Szczególnie, jeśli okazałoby się to prawdą i szybko taka faktura zostałaby uregulowana. We francuskiej kulturze politycznej nie byłby to raczej symbol wykorzystywania swojego urzędu do prywatnych celów.
W Polsce pojawiają się już wątpliwości, czy przypadkiem dopiero zainteresowanie mediów nie sprawiło, że faktura ma wpłynąć do ministerstwa.
Jeśli dowiedziono by, że minister wcale nie miała zamiaru zapłacić i dopiero ultimatum mediów, które sprawą się zainteresowały, ją do tego zmusiło, to sprawa stałaby się poważniejsza. Jednak w kategoriach przekrętu, takie zachowanie we Francji nie mieściłoby się w pierwszej lidze. Podejrzewam też, że wielu ludzi po prostu uznałoby, że nawet podróżując prywatnie jest jednak VIP-em i pewne przywileje jako wicepremierowi się jej należą. Ale to zapewne różnica między nami a Polakami.
Rozmawiał Tomasz Walczak
Damien Simonart. Korespondent AFP
Damien Simonart: Reakcja zależałaby od tłumaczenia się
2014-04-01
19:03
Jak we Francji zareagowano by na przypadek minister Bieńkowskiej?