Nazwy ulic, którym patronują osoby związane z komunizmem lub nawiązujące w jakikolwiek sposób do reżimu, mają zostać zmienione. Na czarnej liście znajdują się między innymi takie nazwy ulic, jak: Armii Ludowej, Hanki Sawickiej czy Zygmunta Berlinga.
A pomniki "wdzięczności Armii Czerwonej" lub hołdujące radzieckim bohaterom mają trafić do specjalnie utworzonego skansenu w Bornem Sulinowie (woj. zachodniopomorskie). Zmiany mają ruszyć już od 1 września. Co ważne, zwykli Polacy nie poniosą żadnych kosztów związanych z wymianą dokumentów.
Pomysł mocno dzieli zarówno zwykłych Polaków, jak i polityków.
- To głupota. To tworzenie nowej historii, a nie da się uciec od własnych korzeni. Są osoby, które były członkami Komitetu Centralnego PZPR i zasłużyły się Polsce - na przykład aktor Tadeusz Łomnicki (+70 l.) czy Oskar Lange (+61 l.), jeden z najwybitniejszych ekonomistów świata. Mamy o nich zapomnieć? - mówi szef SLD Włodzimierz Czarzasty (56 l.). Innego zdania jest poseł PO, Bogusław Sonik (64 l.). - Pewne rzeczy trzeba raz na zawsze uporządkować. Rzadko się zdarza, by posłowie byli jednomyślni, a tak się stało w przypadku ustawy dekomunizacyjnej. Zatem ta ustawa jest potrzebna. To powinno być zrobione tuż po 1989 r., ale niestety to zaniedbano. Teraz nadrabiamy zaległości - mówi Sonik.
ZOBACZ: Ojciec Rydzyk będzie miał swoją ulicę? Z inicjatywy SLD!