Wypada mówić o pieniądzach
Polityka to nie internat dla pensjonarek. Nie polega na uleganiu kompleksom, a na ich braku, dlatego jeśli gdzieś należy się upomnieć o pieniądze to należy to robić. Tak jak było w przypadku Norwegii i polskiego premiera.
„Strach jest wielki pan, ale głód jest największy” – mieli mawiać dawni rosyjscy chłopi – murzycy. W przypadku Polski, choć może niekoniecznie chłopów – mam wrażenie, że największym panem są kompleksy. Wstyd, obciach, nie wypada, co o nas powiedzą, ale siara, krindż. To najpoważniejszy problem dużej części Polski. Taka też była często reakcja, gdy Mateusz Morawiecki zauważył kilka tygodni temu, że bogata Norwegia, zarabiającą już rzeczywiście astronomicznie na zwyżce cen ropy i gazu mogłaby się efektem tych zwyżek częściowo podzielić. Z tymi, którym owe wyższe ceny zawdzięcza, czyli broniącymi się przed Putinem Ukraińcami. Śmiechu było co niemiara. Nie będzie polski premier mówił norweskiemu, zarabiają to ich sprawa i tak dalej…
I co? Minęło kilka tygodni i norweski premier Jonas Gahr Støre ogłosił, że Norwegia zamierza przeznaczyć dwa miliardy koron na zakupy gazu dla Ukrainy, a cały pakiet wsparcia ma być dużo, dużo większy. Dziękuję zresztą za zwrócenie uwagi na tę sprawę panu @MirkowifraBergen z Twittera, a także z Norwegii. Jakoś norweskie władze nie stwierdziły, że to obciach, oczywiście nikt nie mówi oficjalnie, że wielki pakiet pomocowy wynika z wielkich zysków, ale mówi się za to, że norweski rząd dzięki temu zabezpiecza się w ten sposób na wypadek, gdyby zarzucano mu, że zarabia na wojnie. Do tego, ze względu na swoje bezpieczeństwo Norwegom na wsparciu dla Ukrainy bardzo zależy. Co prawda Rosja bardziej zbrodnicze instynkty przejawia w kierunku Finlandii i Szwecji, bo zawsze najbardziej nienawidzi tych krajów, które ma po sąsiedzku, a nie są od niej uzależnione, ale to przecież też Skandynawia. I jakiś nikt w Oslo się na słowa polskiego premiera nie obraził. Nie to co u nas.
A właśnie rusza sprawa reparacji niemieckich, zobaczymy, jak zostanie przeprowadzona. Ale na pewno usłyszymy, że po co to ruszać, po tylu latach, to nie wypada i tak dalej. Nie wypada się nie dzielić, a tym bardziej płacić za zbrodnie swoich rodziców. Ale jakoś w Niemczech tym co wypada w tym kontekście już się nikt nie przejmuje. Liczy się interes.